|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
beznadziejnych dodał pogodnie. Chciałabym się dowiedzieć jednej rzeczy powiedziała Emilia. Widział pan oczywiście Jima? Naturalnie. Chcę, aby powiedział mi pan szczerze, czy Jim mówił prawdę co do innych faktów. Przedstawiła pomysł, który podsunął jej Enderby. Prawnik przez chwilę rozważał tę teorię. Odnoszę wrażenie zaczął że mówi prawdę, kiedy opisuje swą rozmowę z wujem. Ale nie ulega wątpliwości, że jest bardzo przestraszony. Jeżeli wszedł przez oszklone drzwi i natknął się na martwe ciało wuja, mógł się zapewne przerazić tak bardzo, że nie przyznał się do tego i wymyślił tę drugą historię. Tak właśnie myślałam powiedziała Emilia. Kiedy pan go zobaczy następnym razem, czy może pan go nakłonić, żeby powiedział prawdę? Może to całkowicie zmienić sytuację. Postaram się. Niemniej dodał pan Dacres po chwili przerwy sądzę, że twoje założenie jest błędne. Wiadomość o śmierci kapitana Trevelyana rozeszła się w Exhampton około ósmej trzydzieści. W tym czasie odchodził ostatni pociąg do Exeter, ale Jim Pearson odjechał pierwszym pociągiem rannym. Nawiasem mówiąc, było to absolutnie niemądre posunięcie, ponieważ zwróciło to na niego uwagę, czego by uniknął wyjeżdżając pózniej. Gdyby, jak sugerujesz, odkrył ciało wuja w jakiś czas po wpół do piątej, sądzę, że natychmiast wyjechałby z Exhampton. Jeden pociąg odjeżdża tuż po szóstej, a drugi za kwadrans ósma. To jest argument przyznała Emilia. O tym nie pomyślałam. Wypytałem go dokładnie, jakim sposobem dostał się do domu wuja ciągnął pan Dacres. Mówi, że kapitan Trevelyan kazał mu zdjąć buty i zostawić je na progu. To by tłumaczyło brak mokrych śladów w holu. Czy nie mówił o jakichś odgłosach, jakichkolwiek, które nasunęłyby mu myśl, że w domu mógł być ktoś jeszcze? Nic takiego nie mówił. Ale zapytam go. Dziękuję powiedziała Emilia. Czy może pan wziąć dla niego krótki liścik, który zaraz napiszę? Wiesz, że korespondencja jest sprawdzana. Och, będę bardzo ostrożna. Podeszła do biurka i skreśliła kilka słów. a a T T n n s s F F f f o o D D r r P P m m Y Y e e Y Y r r B B 2 2 . . B B A A Click here to buy Click here to buy w w m m w w o o w w c c . . . . A A Y Y B B Y Y B B r r Najdroższy Jimie! Wszystko będzie dobrze, więc się nie martw. Pracuję jak ostatni niewolnik, aby odkryć prawdę. Jakim idiotą byłeś, kochanie. Całuję Cię Emilia Proszę powiedziała. Pan Dacres przeczytał liścik bez komentarza. Starałam się pisać bardzo wyraznie powiedziała Emilia tak aby władze więzienne mogły z łatwością list przeczytać. A teraz muszę już iść. Nie wypijesz filiżanki herbaty? Dziękuję, nie. Nie mam czasu do stracenia. Chcę odwiedzić ciotkę Jennifer. W domu Pod Wawrzynami Emilia dowiedziała się, że pani Gardner nie ma, ale wkrótce ma wrócić do domu. Emilia uśmiechnęła się do pokojówki. No, to wejdę i poczekam. Może zechce pani zobaczyć się z pielęgniarką, panią Davis? Emilia zawsze była chętna do poznania kogoś nowego. Tak powiedziała szybko. Wykrochmalona i zaciekawiona pielęgniarka pojawiła się w kilka minut pózniej. Witam panią powiedziała Emilia. Nazywam się Emilia Trefusis i jestem prawie kuzynką pani Gardner. To znaczy będę kuzynką, lecz mój narzeczony, Jim Pearson, został aresztowany, o czym chyba pani wie. Ach, jakież to okropne powiedziała pielęgniarka. Czytałyśmy o tym wszystko w gazetach dziś rano. Co za straszna sprawa. Cudownie to pani znosi, naprawdę cudownie. W głosie pielęgniarki zabrzmiała lekka nuta dezaprobaty, sugerująca, że chociaż pielęgniarki dzięki swej sile charakteru są w stanie znosić wszystko, to po zwykłych śmiertelnikach należy się spodziewać oznak jakiegoś załamania. Cóż, nie można się poddawać odparła Emilia. Mam nadzieję, że pani to za bardzo nie dotknęło. Chodzi mi o to, że musi być pani przykro pracować dla rodziny, w której zdarzyło się morderstwo. Oczywiście, to bardzo nieprzyjemne powiedziała pielęgniarka, bynajmniej nie rozbrojona tym dowodem zrozumienia. Ale obowiązek wobec pacjenta stoi zawsze na pierwszym miejscu. Jakie to wspaniałe zauważyła Emilia. Jakże cudowne musi być dla cioci Jennifer poczucie, że ma kogoś, na kim naprawdę może polegać! Och, doprawdy wdzięczyła się pielęgniarka zbyt pani łaskawa. Ale rzeczywiście miałam i przedtem bardzo ciekawe doświadczenia. Na przykład ostatni przypadek, przy którym byłam& Emilia cierpliwie wysłuchała długiej i skandalicznej opowieści, która obejmowała skomplikowane problemy rozwodowo rodzicielskie. Gratulując pielęgniarce jej taktu, dyskrecji i savoir faire, Emilia zręcznie powróciła do tematu rodziny Gardnerów. Nie znam zupełnie męża cioci Jennifer powiedziała. Nigdy go nie widziałam. Zupełnie nie wychodzi z domu, prawda? Nie, biedny człowiek. Co mu właściwie dolega? Pielęgniarka z zawodową werwą uchwyciła się tematu i szczegółowo opisała stan swego pacjenta. Tak więc może poczuć się dobrze w każdej chwili wyszeptała Emilia z a a T T n n s s F F f f o o D D r r P P m m Y Y e e Y Y r r B B 2 2 . . B B A A Click here to buy Click here to buy w w m m w w o o w w c c . . . . A A Y Y B B Y Y B B r r namysłem. Byłby bardzo osłabiony powiedziała pielęgniarka. Na pewno. Ale daje to jakąś nadzieję, nieprawdaż? Pielęgniarka potrząsnęła przecząco głową i z miną profesjonalistki wydała autorytatywny wyrok. Nie sądzę, aby w jego przypadku wyzdrowienie było możliwe. Emilia już przedtem zapisała w swoim małym notatniku ewentualne alibi ciotki Jennifer. Podsunęła więc teraz, ściszając głos: Jakie to dziwne, pomyśleć, że ciocia Jennifer była w kinie, gdy mordowano jej brata. Bardzo smutne, prawda? powiedziała pielęgniarka. Oczywiście, jak miałaby to przewidzieć, ale potem& co za szok! Emilia zastanowiła się, jak wyciągnąć potrzebne informacje bez zadawania bezpośrednich pytań. Nie miała jakiegoś dziwnego przeczucia czy ostrzeżenia? spytała. Czy to nie pani spotkała ją w holu, gdy wróciła, i wykrzyknęła, że wygląda jakoś dziwnie? O, nie odrzekła pielęgniarka. To nie ja. Zobaczyłam ją dopiero, jak zasiadłyśmy razem do obiadu, i wyglądała zupełnie normalnie. Jakie to interesujące! Chyba coś mi się pomieszało rzekła Emilia. Może to był ktoś inny? powiedziała pielęgniarka. Ja sama wróciłam raczej pózno. Czułam się winna zostawiając mojego pacjenta na tak długo, ale on sam nalegał, żebym wyszła. Spojrzała nagle na zegarek. O mój Boże! Prosił mnie o drugi termofor, muszę go zaraz zanieść. Wybaczy pani? Emilia chętnie wybaczyła. Następnie podeszła do kominka i nacisnęła dzwonek. Weszła niechlujna służąca z przestraszoną twarzą. Jak ci na imię? spytała Emilia. Beatrice, panienko.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|