|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
208 gÅ‚osujÄ…, siedzimy nad garnkiem gorÄ…cego tÅ‚uszczu u Irén, Sándora, Aranki i Attili, którzy nie mogÄ… uwierzyć, że jeszcze nigdy nie jedliÅ›my fondue bourguignon, tÅ‚umaczÄ…, jak dÅ‚u- go trzymać miÄ™so w tÅ‚uszczu, że to miÄ™so potem macza siÄ™ w różnych sosach, niezÅ‚e, mówimy, caÅ‚kiem dobrze smakuje, ojciec rozÅ›miesza nas, bo nudzi go siedzenie godzinami nad garnkiem i jedzenie w nieskoÅ„czoność), przejdzmy teraz do gÅ‚osowania, mówi burmistrz, w sali robi siÄ™ jasno, projektor zostaÅ‚ wyÅ‚Ä…czony, mÅ‚oda kobieta przebrana za HelvetiÄ™ staje obok mównicy, by policzyć gÅ‚osy. Kto jest za przyznaniem obywatelstwa rodzinie Kocsis, proszÄ™ podnieść rÄ™kÄ™! Morze rÄ…k. DziÄ™kujÄ™ bardzo, kto jest przeciwny przyznaniu oby- watelstwa rodzinie Kocsis, proszÄ™ podnieść rÄ™kÄ™! Kilka rÄ…k w górze, przez salÄ™ przelatuje stÅ‚umiony szept; pani Köchli, która swoim zwyczajem nie odstawiÅ‚a parasola do pojem- nika, tylko osuszyÅ‚a go w toalecie i zanim usiadÅ‚a, schowaÅ‚a pod krzesÅ‚o, schyla siÄ™, siÄ™ga po niego, unosi w powietrze, a potem celuje w twarze, przeklinajÄ…c niezwykle jak na niÄ… gromkim gÅ‚osem. Pan Rampazzi, dozorca (pomagaÅ‚ nam czasem w pralni przy rozwożeniu ubraÅ„, jego syn chodziÅ‚ z Nomi do szkoÅ‚y), opowiadaÅ‚, że już cieszyÅ‚ siÄ™ na fajrant, kiedy pani Köchli, którÄ…, szczerze mówiÄ…c, zawsze miaÅ‚ za dziwaczkÄ™, wystrzeliÅ‚a jak rakieta, zaczęła krzyczeć, czy ci, którzy zagÅ‚osowali przeciwko rodzinie Kocsis, w ogóle jÄ… znajÄ…, wymachiwaÅ‚a parasolem, klęła, nikt już dokÅ‚adnie nie pamiÄ™ta, co mówiÅ‚a, ale poczerwieniaÅ‚a na twarzy, psioczyÅ‚a na inicjatywÄ™ Schwarzenbacha, tÄ™ pan Rampazzi przypomi- na sobie bardzo dobrze, bo doÅ›wiadczyÅ‚ jej na wÅ‚asnej skó- rze, woÅ‚aÅ‚a, że od tamtego czasu gówno siÄ™ zmieniÅ‚o, wprost w zdumione twarze, a on, pan Rampazzi, pomyÅ›laÅ‚ sobie, że to wcale nie jest dobrze dla obcokrajowców, czyli dla nas, jeÅ›li jakaÅ› oszalaÅ‚a kobieta tak siÄ™ zachowuje, majÄ…c na do- datek siostrÄ™, której, już choćby z powodu tuszy, czÅ‚owiek 209 musi siÄ™ bać. Pani Köchli i pani Freuler zmusiÅ‚y potem caÅ‚y rzÄ…d do wstania, kiedy wychodziÅ‚y z sali, nie zamknęły za sobÄ… drzwi, wiÄ™c byÅ‚o sÅ‚ychać ich ostatnie okrzyki, my niby też należymy do tej nieszczÄ™snej gminy! kroki sióstr roz- brzmiewaÅ‚y w nagÅ‚ej ciszy jeszcze dobrÄ… chwilÄ™. Ja, która przypominam sobie siostry, marzÄ™ o tym, żeby zniknąć, raz na zawsze. SÄ… takie dni, które przyciÄ…gajÄ… zÅ‚e myÅ›li, zapominam, że poza tym, który zabrudziÅ‚ naszÄ… toaletÄ™, sÄ… jeszcze inni, chcÄ™ zapomnieć, że istniejÄ…, bo chcÄ™ odczuwać czystÄ… nienawiść do kogoÅ›, kto wczoraj okazaÅ‚ nam tak jednoznacznie swojÄ… nienawiść, to przecież byÅ‚o wypowiedzenie wojny, chcÄ™ po- wiedzieć, w niedzielÄ™, kiedy siedzimy w Mondialu, zaczyna siÄ™ jesieÅ„, i rozmawiamy o tym, że powinniÅ›my stworzyć specjalne jesienne menu, dania z dziczyzny, sarnina, czer- wona kapusta, zacierki, chcÄ™ wpaść w sÅ‚owo matce mówiÄ…cej o liczbach, które wcale nie sÄ… takie zÅ‚e, w lecie byÅ‚ wprawdzie zastój, ale za Tannerów nie bywaÅ‚o inaczej, chcÄ™ eksplodo- wać, wymierzyć mój gniew w nas, w naszÄ… pracowitość, usil- ne starania, żeby być jeszcze lepszym, nie obchodzÄ… mnie sÅ‚owa nauczyciela, że nie ma nic przeciwko obcokrajowcom, u niego liczÄ… siÄ™ wyÅ‚Ä…cznie wyniki, nie chcÄ™ go sÅ‚yszeć, gdy przemawia gÅ‚osem rodziców, każe wierzyć, że dziÄ™ki wyni- kom można osiÄ…gnąć wszystko, odsunąć rzeczywistość, za- srane majtki w plastikowym wiadrze, w koszu na Å›mieci, nie trzeba siÄ™ zastanawiać, co to byÅ‚o, no bo cóż mogÅ‚o znaczyć; posÅ‚uchajcie, chcÄ™ powiedzieć, zastanówmy siÄ™, czy nie zÅ‚o- żyć doniesienia przeciwko nieznanemu sprawcy, powinni- Å›my przedyskutować, jak je sformuÅ‚ować, ale zamiast tego: pieczeÅ„ z dzika, gruszki z brusznicÄ…, glazurowane kaszta- ny; matka otworzyÅ‚a drzwi do toalety, zobaczyÅ‚a mnie, co to jest? zapytaÅ‚a, zasrane majtki, co? jej twarz staÅ‚a siÄ™ kre- dowobiaÅ‚a, zaczęła siÄ™ rozglÄ…dać niespokojnie, pewnie ktoÅ› zgubiÅ‚ przypadkiem, próbowaÅ‚am to zbagatelizować, pod- niosÅ‚a rÄ™kawiczki, chciaÅ‚a je zaÅ‚ożyć, nie pozwoliÅ‚am, ja to zrobiÄ™, powiedziaÅ‚a panienka, zawinęłam majtki w papier
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|