|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poznawać? Każda dziewczyna, bojąc się samotności, częstokroć przystępuje do małżeństwa na ciemno. Potem przeżywa gehennę życiową. Wiele takich spraw rozpatrywałem w ciągu tych kilku lat [jako "starszy" zboru]. Niektóre z nich są już przegrane nieodwołalnie. Jedna z żon wyznała mi kiedyś, że ma nadzieję, iż w nowym świecie pokocha swego męża, za którego wyszła tylko dla uniknięcia staropanieństwa. Proszę zrozumieć, co to za tragedia żyć kilkanaście lat z człowiekiem, którego się nie kocha, a ma się z nim dzieci. Te tragedie przeżywają małżeństwa z powodu nierozsądnych i niebiblijnych rygorów narzucanych przez przywódców religijnych Zwiadków Jehowy" (RS 35-36). 5. "Wstrzymajcie się aż do Armagedonu!" Tak wołał drugi prezydent organizacji, "sędzia" J.F. Rutherford, do wszystkich młodych świadków Jehowy stanu wolnego na zjezdzie sekty w Londynie w 1938 r. Wydarzenia tamtych dni opisał jeden z organizatorów tego kongresu, W.J. Schnell, który odsłonił zarazem motywy wygłoszenia przemówienia przez prezydenta pt. "Napełniajcie ziemię". "Napełniajcie ziemię - to temat drugiego przemówienia relacjonuje J.W. Schnell - w którym Judge [Sędzia] zwracał się do wszystkich młodych świadków Jehowy, żyjących w wolnym stanie, aby wstrzymali się od związków małżeńskich i płodzenia dzieci. To dziwne polecenie miało swoje uzasadnienie pozorne w zbliżającym się końcu świata (atmosfera rychłej wojny sprzyjała tym nastrojom), a rzeczywiste w chęci zdobycia jak największej ilości swobodnych, nieskrępowanych więzami rodzinnymi misjonarzy. `Wstrzymajcie się aż do Armagedonu!' - wołał Rutherford w swoim przemówieniu. `Lepiej będzie, jeżeli założycie rodziny w Tysiącletnim Królestwie'. W roku 1940 ukazała się na ten temat książeczka Dzieci, opowiadająca dzieje dwojga młodych świadków Jehowy, którzy kochając się, postanawiają być sobie wierni aż do Armagedonu i wówczas dopiero pobrać się. Realizacja tego hasła przyniosła świadkom wielkie korzyści w postaci wzmożonej działalności młodych misjonarzy i kolporterów. Po kilku latach, gdy cel ten został osiągnięty [i po śmierci Rutherforda w 1942], przywódcy ruchu, sami chcąc wstąpić w małżeńskie związki, otworzyli prawdziwy pochód do arki Noego, przystępując para za parą do ślubu w tzw. salach Królestwa. Książeczka Dzieci poszła w zapomnienie i dzisiaj jest nie do nabycia, skrzętnie ukryta wraz z tylu innymi dowodami głupoty, żeby wspomnieć tylko owe słynne przepowiednie końca świata, zjawienia się książąt [ze ST, zapowiedzianego na 1925] itp., itp. Towarzystwo specjalizuje się w takich sensacjach przeznaczonych dla wywołania okresowych nastrojów w szeregach. Przykładem dalszych takich publikacji mogą być: Baczność na ONZ lub Patrzcie na Rosję. Sensacje te po spełnieniu swego zadania idą w zapomnienie, ustępując miejsca następnym" (WS 79-80). A oto, w jaki sposób dzisiejsi jehowiccy autorzy opisują moment wręczania wspomnianej książeczki Dzieci, starannie jednak ukrywając główny powód jej wydania, o którym przypomniał Schnell, wyżej przez nas zacytowany (przy okazji warto zwrócić uwagę na doskonale wypracowany styl i język tej relacji, którym się oni posługują!): "W niedzielę 10 sierpnia [1941], ogłoszoną Dniem Dzieci, zdarzyło się coś wzruszającego. Przed otwarciem sesji przedpołudniowej 15 000 dzieci - w wieku od 5 do 18 lat - zebrało się na murawie bezpośrednio przed podium oraz na miejscu zarezerwowanym dla nich w miasteczku kempingowym, gdzie odbierali program ci, którzy nie zmieścili się na stadionie. Kiedy brat Rutherford, mający wówczas ponad 70 lat, stanął na podium, dzieci zgotowały mu owację. Pomachał im chusteczką, a dzieci mu odmachały. Potem wyraznym, miłym głosem przedstawił całemu audytorium wykład pod tytułem `Dzieci Króla'. Ponad godzinę przemawiał do wszystkich obecnych, a następnie skierował swe słowa do dzieci siedzących w zarezerwowanych sektorach. Spoglądając na rozpromienione młode twarze, zwrócone w jego stronę, powiedział: `Proszę, żeby każde z was, które chce pełnić wolę Bożą, popierać teokratyczny rząd Chrystusa Jezusa oraz okazywać posłuszeństwo Bogu i Jego Królowi, powstało teraz z miejsca'. Dzieci zerwały się jak jeden mąż. `Patrzcie, zawołał z zapałem mówca, oto ponad 15 000 nowych świadków na rzecz Królestwa!' Rozległa się burza oklasków. `Niechaj każde z was, które będzie w miarę swych najlepszych możliwości opowiadać innym o Królestwie Bożym i o związanych z nim błogosławieństwach, powie: `Tak!' Rozległo się gromkie: `Tak!' Punktem kulminacyjnym tego wydarzenia było ogłoszenie przez brata Rutherforda wydania nowej książki - Dzieci, co przyjęto okrzykami radości i rzęsistymi oklaskami. Następnie mówca - odznaczający się wysokim wzrostem - zaczął rozdawać książki dzieciom, które ustawiły się w długiej kolejce i pojedynczo do niego podchodziły. Niejednemu na ten widok popłynęły łzy" (H 86). Ken Guindon, tak jak zapewne wielu innych świadków, odczuł na własnej skórze skutki "polityki małżeńskiej" organizacji, czy raczej jej ingerencji w najbardziej osobiste sprawy swoich członków, gdyż będąc misjonarzem świadków, nie otrzymał zezwolenia na zawarcie związku małżeńskiego z pewną misjonarką. "Nie pozwalają [na to] polecenia z biura prezydenta [Knowa]" - dowiedział się w odpowiedzi. Jednocześnie poinformowano go, że "Monika ma przebyć najpierw dwa lata misyjnej posługi"(KG 53). 6. Ożenić się według "Strażnicy" Ryszard Solak zastanawiając się nad nakazami płynącymi z Brooklynu, które zakazywały kontaktowania się młodych ludzi ze sobą, widzi smutne tego konsekwencje dla wielu świadków. Dostrzega jasno, że "nawet Pan Jezus nie nakładał takich ciężarów na ludzi". A komentując tekst Mt 19, 11-12 mówiący o
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|
|
|