|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nawet nie wiedziaÅ‚, czy istniejÄ…. Aż stanÄ…Å‚ nad nim %7Å‚uraw. - SÅ‚uchaj no, a ten gość, co czeka we dworze? - Nie zasÅ‚aniaj mi Å›wiatÅ‚a! - mruknÄ…Å‚ operujÄ…c lancetem skórkÄ™ mÅ‚odego. - RzekÅ‚ Diogenes! - zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ %7Å‚uraw. - Ale i chleba nie mamy wcale, i kartofle siÄ™ koÅ„czÄ…. Milczenie. Ostatnie ciÄ™cia - skóra byÅ‚a oddzielona. Rosomak z triumfem dzieÅ‚o swe oglÄ…daÅ‚. - Nawet mistrz Aastowski pochwaliÅ‚by mnie - rzekÅ‚. - Teraz arszenikiem zabezpieczyć i wypchać. - A masz takie pomaraÅ„czowe oczy? ZastanowiÅ‚ siÄ™ Rosomak. - Mam, ale czym zabraÅ‚ pudeÅ‚ko? PoszedÅ‚ do komory, chwilÄ™ zabawiÅ‚. - WÅ‚aÅ›nie, że pudeÅ‚ko w biurku we dworze! - rzekÅ‚ frasobliwie. - DziÄ™ki Bogu. Z tej racji może obmyÅ›lisz, jak by siÄ™ do dworu dostać. ZapaliÅ‚ Rosomak fajkÄ™ i z westchnieniem siÄ™ zdecydowaÅ‚. - Ano, to pójdÄ™. Napisz mi na kartce żywnoÅ›ciowe braki. WezmÄ™ stamtÄ…d furÄ™ i do TÄ™czowego Mostu fornal przywiezie. Mam w Bogu nadziejÄ™, że ten gość tymczasem siÄ™ znudziÅ‚ i wyjechaÅ‚. O, dolo ciężka! Trzeba siÄ™ przebrać i z tego raju iść! %7Å‚eby nie to pudeÅ‚ko ze szklanymi oczami, toby m siÄ™ nie ruszyÅ‚. SprzÄ…tnÄ…Å‚ swe preparaty, przebraÅ‚ siÄ™, daÅ‚ Panterze moc poleceÅ„ i poszedÅ‚. - JeÅ›li ten gość czeka i zechce parÄ™ dni go tam zatrzymać, to mu winszujÄ™ wesoÅ‚ej zabawy! - zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ Pantera. - ZapomniaÅ‚em zapisać na kartce, żeby zabraÅ‚ gazety! - syknÄ…Å‚ %7Å‚uraw. - Nie troskaj siÄ™! I tak nie zabierze! Kto by i kiedy tu czytaÅ‚! Bardzo nam potrzebne wiadomoÅ›ci o rewolucji w Meksyku, o zamieszaniu na BaÅ‚kanach, o kursie pieniÄ™dzy lub o trzÄ™sieniu ziemi w Kalabrii. Daleko ciekawsze, czy nasze pszczoÅ‚y wychowajÄ… matkÄ™ z tego czerwiu, coÅ›my im dali; czy dudek zajmie skrzynkÄ™, czy wyszÅ‚y z wody kÅ‚adki do Odrowąża i czy znajdÄ™ gniazdo bÄ…ka lub remiza, a chociażby czarnego bociana, bo nam tego brak do kolekcji. Wiesz, popÅ‚yÅ„my pod tÄ™ olchÄ™ - może siÄ™ sum trafi! PopÅ‚ynÄ™li. WziÄ™li ze sobÄ… specjalne podwójne siatki na dÅ‚ugich drÄ…gach i skradali siÄ™ milczÄ…cy. Pantera wiosÅ‚owaÅ‚, %7Å‚uraw kierowaÅ‚ czółnem, ledwie muskajÄ…c wodÄ™. WÄ…skimi przesmykami wydostali siÄ™ na jezioro: leżaÅ‚o ciche, gÅ‚adkie jak szyba, prawie bez Å›ladu prÄ…du rzeki, która je przecinaÅ‚a, zwężajÄ…c siÄ™ na przeciwlegÅ‚ym kÄ…cie i niknÄ…c wÅ›ród czarnych nawisÅ‚ych łóz i olszyny. O tej godzinie przedwieczerza kwietniowego rojnie byÅ‚o na toni. Szeptem Pantera %7Å‚urawiowi ptactwo wyliczaÅ‚: - Patrz tam, para perkozów, a tam nur przelotny - już zniknÄ…Å‚- kaczki z sitowia wypÅ‚ywajÄ… - o! rybitwy! - A tam u brzegu, widzisz? AabÄ™dzie! - Przelotem bywajÄ…. A ryby jak siÄ™ rzucajÄ…! - O wiele woda spadÅ‚a. PokazujÄ… siÄ™ już pale po starym mÅ‚ynie, hej, kiedy on tu staÅ‚, chyba przed wiekiem - teraz topiel! SkrÄ™caj powoli ku olchom! - Pod którÄ… spóbujemy? - Ano, pod tÄ… z suchym czółnem, gdziem siÄ™ wtedy skÄ…paÅ‚. - Dobrze czółno w poprzek postaw i zamocuj szostem. Razem równo zakÅ‚adajmy siatkÄ™, ino czółna nie odpieraj, bo pójdziemy na dno. Ino siÄ™ nie gorÄ…cuj! %7Å‚uraw zaciÄ…Å‚ zÄ™by, bo mu dzwoniÅ‚y z wrażenia Å‚owieckiego. Zbliżali siÄ™ do brzegu nieznacznie, zdradziecko, oczami siÄ™ porozumiewajÄ…c. Pantera wskazaÅ‚ wystajÄ…cÄ… gaÅ‚Ä…z olchowÄ…, zdjÄ…Å‚ swój pas, zawiÄ…zaÅ‚ w pÄ™tlÄ™ i o sÄ™k zaczepiÅ‚. Wtedy napad odbyÅ‚ siÄ™ z bÅ‚yskawicznÄ… szybkoÅ›ciÄ…. Zanurzyli w wodÄ™ drÄ…gi z sieciÄ…, objÄ™li niÄ… jamÄ™ czarnÄ…. Pantera, trzymajÄ…c koniec pasa w zÄ™bach, lewÄ… rÄ™kÄ… wiosÅ‚em uderzyÅ‚ w wodÄ™, zamÄ…ciÅ‚ aż pod korzenie. - Jest! - krzyknÄ…Å‚ %7Å‚uraw czujÄ…c uderzenie w sieć. - Porywaj, wyciÄ…gaj, do czółna! GwaÅ‚tu, pilnuj, wywróci czółno! Bij w Å‚eb, ogÅ‚usz! Do brzegu, do brzegu! - woÅ‚aÅ‚ Pantera i sam swe wÅ‚asne rozkazy speÅ‚niaÅ‚. OplÄ…tany w oka podwójnej sieci, miotaÅ‚ siÄ™ w czółnie potwór czarny, Å›liski, z olbrzymiÄ… gÅ‚owÄ…. Aódz taÅ„czyÅ‚a, nabieraÅ‚a wody, lada moment mogÅ‚a siÄ™ wywrócić. Pantera z zÄ™bów pasek puÅ›ciÅ‚, sieciÄ… olbrzyma do reszty oplÄ…tywaÅ‚. %7Å‚uraw chwyciÅ‚ za wiosÅ‚o, rozchylone czółno ku niezarosÅ‚emu brzegowi parÅ‚, zajechaÅ‚ w krzak Å‚ozy, za gaÅ‚Ä™zie chwyciÅ‚ i unieruchomiÅ‚. Obydwaj byli wodÄ… zlani i potem, zdyszani, zziajani i szczęśliwi zdobyczÄ…. - Uf! a to ci patriarcha! BÄ™dzie ważyÅ‚ parÄ™ pudów - rzekÅ‚ Pantera, wywlekajÄ…c z trudem olbrzyma z sieciÄ… na lÄ…d. - Wyrzucam sobie, żeÅ›my bez Rosomaka na ten połów ruszyli - rzekÅ‚ %7Å‚uraw. - MaÅ‚o on ich miaÅ‚ przez życie! ZresztÄ… rybactwem siÄ™ bawi, ale pasja jego to ptaki. Teraz żywo siÄ™ zbierajmy, bo nas czeka ciężka robota, nim go sprawimy. %7Å‚ywcem go też nie dowieziemy, bo czółno przewróci. Zoperuj go po doktorsku, a ja popÅ‚ynÄ™ po mój pas. A obejrzyj, czy ma w sobie but żandarma. - Jak to? - Odrowąż dowodzi, że taki wielki to ludojad i specjalnie żywi siÄ™ żandarmami. - To może lepiej puÅ›cić go do jeziora z powrotem, kiedy taki zacny uprawia proceder. - No nie, bo ja też na zimowe posty chcÄ™ mieć wyżerkÄ™. - Ano, to szukam buta! A gÅ‚owÄ™ toby m rad spreparować. ~ Bez fatygi ci to mrówki zrobiÄ…. Znam jedno mrowisko jak stóg; tam jÄ… zakopiemy. Po godzinie już pÅ‚ynÄ™li z powrotem. Jezioro zmieniÅ‚o wyglÄ…d, bo siÄ™ wiatr zerwaÅ‚ i napÄ™dziÅ‚ chmur z zachodu. Parno byÅ‚o, zbieraÅ‚o siÄ™ na burzÄ™. - Namagaj, bo nie zdążymy przed deszczem! - oglÄ…daÅ‚ siÄ™ %7Å‚uraw niespokojnie. - Okrutnie miÅ‚o być na wodzie, jak pioruny "Å‚askajÄ… " - Å›miaÅ‚ siÄ™ Pantera. - O! już chmury biorÄ… PÄ™d. Zaraz, jak tabun rozhulany, pÓjdÄ…. Trzask, ot i z bata bÅ‚yskawica pali. BÄ™dzie taniec! ZakotÅ‚owaÅ‚o siÄ™ w chmurach. Zygzak - bÅ‚ysk - grom padÅ‚, wicher skrÄ™ciÅ‚ czółno i nagle lunÄ…Å‚ deszcz. Jezioro - niebo staÅ‚o siÄ™ jednÄ… masÄ… wody, czarnych chmur, piany, fal, oÅ›lepiajÄ…cych bÅ‚ysków i huku, jakby Å›wiat caÅ‚y w drzazgi siÄ™ rozpadaÅ‚.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|