|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Lepiej zwracałbyś się do Frankie po imieniu, jak ja - proponowała Sylvia. - Czy to nie zastanawiające, że ilekroć mówimy o kimś lub czymś, ktoś inny za chwilę robi to samo? - To Kanadyjczycy, prawda? - zapytała Frankie. - On tak. Ona chyba jest Angielką, ale nie jestem pewien. Zliczna i czarująca istotka o przepięknych, smutnych oczach. Nie wiem dlaczego, ale myślę, że nie jest bezgranicznie szczęśliwa. Takie życie musi być przygnębiające. - Podobno on prowadzi coś w rodzaju sanatorium? - Tak. Załamania nerwowe, narkomani. Z tego, co wiem, duże osiągnięcia. To człowiek, który robi wrażenie. - Lubisz go? - Nie - odparła zwięzle Sylvia. - Nie lubię. - A po chwili dodała gwałtownie: - Nie znoszę! W chwilę pózniej pokazywała Frankie stojące na fortepianie zdjęcie uroczej wielkookiej piękności. - To właśnie Moira Nicholson. Fascynująca twarz, nieprawdaż? Przyjechał tu kiedyś z naszymi przyjaciółmi człowiek, którego to zdjęcie wręcz zwaliło z nóg. Strasznie chciał ją poznać. - Roześmiała się. - Zaproszę ich jutro na kolację. Ciekawa jestem, jak ci się spodoba. - Ona? - On. Jak ci mówiłam, nie lubię go, ale to pociągający mężczyzna. W jej tonie było coś takiego, że Frankie spojrzała na nią bacznie, ale Sylvia Bassington-ffrench stała już tyłem do niej i wyjmowała z wazonu zwiędłe kwiaty. Muszę pozbierać myśli, rzekła do siebie wieczorem Frankie rozczesując gęste, ciemne włosy i szykując się do kolacji. A poza tym czas już najwyższy przeprowadzić parę eksperymentów, dodała w myślach z determinacją. Czy Roger Bassington-ffrench był zabójcą, czy też nie? Ten, kto chciał zgładzić Bobby ego, musiał mieć łatwy dostęp do morfiny. To pasowało do Rogera Bassington-ffrencha. Jego brat otrzymywał dostawy morfiny pocztą, nic łatwiejszego jak przechwycić jedną przesyłkę i wykorzystać ją do własnych celów. - Ważne - napisała na kartce papieru. - 1) Dowiedzieć się, gdzie Roger był szesnastego, w dniu kiedy próbowano otruć Bobby ego. - To wydawało jej się łatwe. - 2) Pokazać fotografie zmarłego i zaobserwować reakcję. Zwrócić uwagę, czy R. B.-f. się przyzna, że był w Marchbolt tego dnia. Była trochę niespokojna w związku z tą drugą sprawą. W ten sposób mogła się zdemaskować. Ale przecież ta tragedia wydarzyła się w jej rodzinnym mieście, więc rzuconą od niechcenia wzmiankę na ten temat można uznać za rzecz najnaturalniejszą w świecie. Zgniotła swoje notatki i spaliła je. Pierwszy punkt udało jej się zrealizować już przy kolacji. - Wciąż mam wrażenie - powiedziała do Rogera - że gdzieś już się spotkaliśmy. I to nie tak dawno. Czy przypadkiem nie widzieliśmy się na przyjęciu u lady Shane w Claridges, szesnastego? - To nie mogło być szesnastego - szybko powiedziała Sylvia. - Roger był wtedy tutaj. Pamiętam, bo w tym dniu mieliśmy balik dla dzieci i nie wiem, jak poradziłabym sobie bez niego. Rzuciła mu spojrzenie pełne wdzięczności, a on odpowiedział jej uśmiechem. - Mnie się nie wydaje, żebyśmy się przedtem spotkali - powiedział z namysłem i dodał: - jestem pewien, że zapamiętałbym to. Było to mile powiedziane. Jeden punkt załatwiony, pomyślała. Roger Bassngton-ffrench nie był w Walii w dniu próby otrucia Bobby ego. Drugi punkt udało się wyjaśnić łatwo nieco pózniej. Frankie skierowała konwersację na strony rodzinne, nudę jaka tam pani i zaciekawienie, jakie wywołuje każde nadzwyczajne wydarzenie. - Mieliśmy wypadek: mężczyzna, który spadł z klifowego urwiska. Wszystkimi to do głębi wstrząsnęło. Poszłam na rozprawę u koronera bardzo podekscytowana, ale niestety, sprawa okazała się banalna. - Czy to nie było w miejscowości Marchbolt? - nagle zapytała Sylvia. Frankie kiwnęła głową. - Zamek Derwent położony jest zaledwie siedem mil Marchbolt - wyjaśniła. - Roger, to musiał być ten twój człowiek - zawołała Sylvia. Frankie spojrzała badawczo. - Byłem przy nim akurat gdy zmarł. Pilnowałem zwłok do przyjścia policji. - Myślałam, że to jeden z synów pastora był przy tym - zdziwiła się Frankie. - Musiał odejść, żeby grać na organach, czy coś takiej więc ja się tym zająłem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|