|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Na zdrowie powiedział fryzjer. Simon wstrzymał się z następnym łykiem rozkoszując się pierwszą reakcją, jaką chłodny i smaczny płyn wywarł na jego organizm. Przypuszczam, że nie ma pan tu nic takiego, co mógłbym przekąsić? powiedział. Zawsze jestem zdania, że piwo smakuje lepiej, kiedy się czymś zagryza. Mam dobre salami, jeśli to pan lubi. Przepadam za salami. Fryzjer znikł za inną firanką z paciorków w głębi pomieszczenia i wrócił po chwili z kilkoma sporymi plastrami na poobijanym talerzu. W tym czasie Simon skończył już swoją butelkę i wymownym gestem wskazał, że do popłukania kiełbasy potrzebna będzie jeszcze jedna. Co pana skłoniło do odezwania się do mnie po angielsku? spytał zaciekawiony podczas otwierania drugiej butelki. Po sposobie, w jaki pan się rozglądał, widzę, że nigdy przedtem nie był pan w tym miasteczku powiedział cicho fryzjer zaczynam myśleć, kiedy pan miał ostatni raz obcinane włosy i jak pan jest ubrany i jak pan się porusza. Ludzie z różnych krajów mają swój własny wyraz twarzy i sposób chodzenia. Ubierze pan Niemca w ubranie włoskie, to przecież nie będzie wyglądał jak Włoch. Pracowałem szesnaście lat w Chicago i napatrzyłem się na wszystkich. Miał pod sześćdziesiątkę i ze swymi gładko ogolonyi, przypudrowanymi policzkami, i łysiejącą głową z kilkoma pasmami włosów starannie zaczesanymi w poprzek, sam przedstawiał sobą obraz fryzjera kosmopolity, który już wyszedł z mody. W jaki sposób i dlaczego wyruszył do Ameryki i wrócił do tej sycylijskiej biedy, Simon nie miałby szczególnej ochoty się dowiedzieć, lecz był pewien, że wkrótce usłyszy tę opowieść, jeśli prawdą jest to, co się mówi o rozmowności adeptów branży golarskiej. Dopóki sam jeszcze zdolny był mówić, nim usta jego nie zostały zakneblowane pianą i potrzebą zachowania nieruchomej twarzy, Zwięty pomyślał, że warto spróbować zabezpieczyć się jakąś fałszywą historią o sobie. I tylko turysta mówiący po angielsku jest na tyle zwariowany, żeby iść cały czas pod górę tutaj, znad morza, w środku dnia takiego jak dzisiaj powiedział. Jeśli ta wersja chwyciłaby, mogłaby na krótko pozostawić go w spokoju i nie łączyć z kimś, kto przywędrował tu przez góry z przeciwnego kierunku. Być może rzeczywiście na bardzo krótko, lecz nie należało gardzić niczym, co mogłoby zmylić ślady. Fryzjer zręcznie zmył kurz z twarzy Zwiętego i zastąpił go kojącym balsamem piany. Jego nieprzenikniony ponury wyraz twarzy mógł, jak się zdawało, maskować myśl, że ktoś, kto nie był skazany na stały pobyt w tym zapadłym kącie cywilizacji, nie powinien się uskarżać na przejściowe niewygody jednodniowej tylko wycieczki, bez względu na trud, z jakim była połączona. Domyślam się, że pan bardzo lubi spacery? Ktoś przekonał mnie, żeby zapuścić się w głąb lądu i poznać prawdziwą Sycylię, z którą zwykły turysta się nie styka odpowiedział Simon między jednym haustem a drugim z następnej butelki. Niestety nie zapytałem o szczegóły co do ukształtowania i klimatu. Cieszę się, że poznałem to miasteczko, ale nie mogę powiedzieć, że z przyjemnością myślę o powrocie tą samą drogą, którą przyszedłem. Czy trafia się tutaj jakaś taksówka, albo czy może jest ktoś, kto wynajmuje samochód? Nie, nic z tych rzeczy, Mac. Fryzjer ostrzył swą brzytwę straszliwych rozmiarów. Dwa razy dziennie jest autobus. Rano i wieczorem. O której? Zawsze o szóstej. Którąkolwiek z nich pan wybierze, nie pomyli się pan. Daleki od żartobliwego nastroju fryzjer zdawał się coraz bardziej ponury, jeszcze przed zilustrowaniem bezdennego prymitywu tej wiejskiej okolicy, dokąd rzucił go zły los. Wielkim palcem dotknął szczęki Zwiętego, pociągając skórę, żeby ją naprężyć i z przygnębieniem przejechał po niej w dół swym staroświeckim ostrzem. Jest pan bardzo nierozsądny, że zadarł pan z tą mafią rzekł nie zmieniając tonu. Wiekopomne uznanie należy się Simonowi za potęgę jego panowania nad sobą, która sprawiła, że nie drgnął ani na ułamek milimetra w odpowiedzi na tę celną uwagę. Brzytwa w dalszym ciągu wykonywała swój ruch w dół zbierając szeroką wstążkę piany i zarostu, lecz skóra pozostawała gładka i nie okaleczona, podczas gdy najlżejsze drgnienie z jego strony zarejestrowałoby draśnięcie tak niezawodnie jak sejsmograf. Ostrze z delikatnością pióra opierało się o jego gardło przez chwilę, która wydawała się bez końca, i fryzjer patrzył mu w oczy posępnie, na co Simon odpowiedział nieruchomym spojrzeniem. Następnie fryzjer wzruszył ramionami i odwrócił się, żeby wytrzeć pianę ze swego śmiercionośnego narzędzia o brzeg ponacinanej gumowej miseczki służącej do tego celu. Nie rozumiem pana odrzekł Simon, żeby podtrzymać rozmowę. Tylko pan tak mówi. Siedziałem tu i wyglądałem na drogę, skąd ją widać aż do pierwszego zakrętu, pan nie przyszedł stamtąd. Nie, proszę pana, pan przyszedł od strony gór, z Mistretta, i na pewno pan narozrabiał; tam u nich. Znów przystąpił do wykonywania swego zabiegu na drugim policzku, lecz tym razem Simonowi łatwiej było biernie czekać na dotknięcie brzytwą. Jeśli ten człowiek miał jakieś poważne zamiary natury rzeznickiej, to przecież nie pominąłby pierwszej i najlepszej okazji. Co się stało w Mistretta? spytał Simon z powodzeniem naśladując brzuchomówcę, bez posłużenia się którymś z zewnętrznych mięśni. Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Nie chcę skarżyć na mafię. Ale były telefony, do mnie, aż trzy, w tej nędznej dziurze, no i powiedzieli mi, co mam robić. Dowiedziałem się, jak pan wygląda, że mówi pan po angielsku i że wszyscy mają pana śledzić. Dalsze udawanie nie miałoby sensu. Czy wiedzą, że tu przyszedłem? Nie. To taki ogólny alarm. Nie wiedzą, gdzie pan i jest i jeden drugiemu ma powiedzieć, żeby miał oczy otwarte. A więc nie taki Sherlock Holmes z pana, że mnie pan wyśledził. Niech pan mnie nie drażni. Chciałem usłyszeć, co pan powie, przekonać się, jaki z pana facet. Dlaczego nie poderżnął mi pan gardła, kiedy pan miał okazję, i może dostałby pan nagrodę? Niech pan posłucha, nie muszę pana sam zabijać. Mogę tylko pozwolić panu odejść i potem zatelefonować. Niech mafia to zrobi. Będę siedział cicho i najpewniej załapię trochę drobnych. Niech pan mnie nie drażni. Przepraszam rzekł Zwięty. Ale musi pan przyznać, że każdy by się trochę zdziwił, natrafiwszy w tych stronach na takiego życzliwego gościa jak pan. Fryzjer wytarł brzytwę i znów zaczął ją ostrzyć powolnymi plaśnięciami, i patrzył na lśniące ostrze pod światło padające przez drzwi. Nie jestem życzliwy ani dla pana, ani dla mafii. Nic dla mnie nie zrobili lepszego niż ja sam. Pomagają zrobić forsę, pilnują cię, tak jak gangsterzy w Chicago. Tylko że w Chicago zarabiałem więcej, mogłem sobie na więcej pozwolić. Ja wiem swoje. Powinienem zostać tam,
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|