|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kapitana, ale wysokie, wypukłe czoło wyglądało tak samo, jak jego. Jak się nazywałaś Matthew wyraznie pobladł zanim cię zabrali z sierocińca, a jeszcze wcześniej z domu? Skąd wiesz? Przełożona cię po mnie przysłała? spytała podej rzliwie. - Ani myślę wracać! Może pryncypał nie jest najlepszy, ale u niej codziennie brało się baty! 215 Pani Craigmore już nie ma w sierocińcu. Gemma zdołała to z siebie wyrzucić, mimo że dławiło ją w gardle. - Nikt więcej cię nie skrzywdzi. Powiedz, jak ci na imię. Matka wołała na mnie Clarissa, ale umarła dawno temu. Nie mia łam gdzie się podziać. Miałaś może brata? Gemma zrozumiała, że Matthew nie jest w stanie wykrztusić słowa. Pobladł jak ściana. Kiedyś tak, ale Craigmore powiedziała, że utonął. Dała mi czarną opaskę do noszenia. Okłamali cię, tak jak i mnie przedtem. Nie utonąłem, ale nie wie działem, gdzie jesteś. Długo cię szukałem. Nie poznajesz mnie? Dziewczyna wpatrzyła się w niego. Miała jasną, choć bardzo brudną twarz i siniaka na policzku. To naprawdę ty? Nie jesteś duchem? Matthew odebrał od niej tobołki, cisnął je na pokład i ujął ją za dłonie tak mocno, jakby nie chciał ich nigdy puścić. Owszem, to ja, zdrów i cały. Odnalazłem cię, dzięki Bogu! Cłarissa, po chwili wahania, rzuciła mu się w ramiona z donośnym westchnieniem ulgi. Płakała bezgłośnie. Matthew przygarnął ją do sie bie i ucałował w czubek głowy. Mary, chodzże do Harolda! Znowu się wałkonisz? Chcesz obe rwać?! Clarissa zadrżała, gotowa usłuchać, lecz Matthew nie wypuścił jej z objęć. Jeśli tkniesz moją siostrę, ciężko tego pożałujesz! - zawołał gwał townie. A cóż to znowu? Puszczaj pan zaraz moją służącą i nie wtykaj nosa w cudze sprawy! To moja siostra. Nie jest niczyją służącą. Gdzie tam! Nakłamała panu i tyle. Mówiła może wcześniej coś o sobie, a pan to puścił mimo uszu! Ja...ja nie...- Na chudej szyi Nebblestona zaznaczyło się wyraz nie jabłko Adama. Skąd ją pan wziął? 216 Z sierocińca! I nie za darmo! Zapłaciłem za nią, łaskawco! Kupił ją pan! Mary ma dać herbaty Haroldowi, i to zaraz! parsknął rozsier dzony Nebbleston. Mój syn ma chore nogi, potrzeba mu opieki! Przyobiecałem kiedyś święcie jego matce, że... No, to będzie się pan musiał sam o niego zatroszczyć. Moja sio stra zostanie ze mną. Dłużej nie będzie nikomu służyć. Oszołomiona Clarissa wodziła wzrokiem od jednego do drugiego. Przecież dobrze ją traktowałem. Powinna mi być wdzięczna, mia ła u mnie uczciwą robotę. A guzik prawda! wrzasnęła Clarissa, posyłając mu pełne złości spojrzenie. Matthew nie zwrócił uwagi na jej słownictwo i objął ją ramieniem jeszcze mocniej. Nebbleston pospiesznie skrył się w kajucie. Gem ma o mało nie wybuchnęła śmiechem. Długo potrwa, zanim uda się zrobić z Clarissy damę, ale przynajmniej dziewczynie nie brakowało ducha walki. Pokład kołysał się pod jej stopami. Gemma rzuciła ostatnie spojrze nie na znikający port. Znalezli się na statku i nie mogli już zawrócić. Spojrzała na Fallona, który najwyrazniej myślał tak samo. Zobaczę, czy uda mi się dostać dla nas kabinę mruknął. Boję się, że ta łajba, choć mało co większa od rybackiego kutra, jest prze pełniona. Clarisso, zostań tu z lady Gemmą, dopóki nie wrócę. Gemma ujęła dziewczynę za rękę. Z trudem pozwoliła oderwać się od brata. Będziesz ze mną bezpieczna, daję ci słowo. Nie znikniesz mi znowu? - Clarissa wpatrywała się w Fallona. Przysięgam na wszystkie świętości zapewnił ją. Clarissa nie protestowała dłużej.Teraz kurczowo uczepiła się dłoni Gemmy. Stały razem, obserwując mewy, które skrzecząc, latały nad statkiem. Płynęłaś już kiedyś statkiem? - spytała Gemma. Nie, ale Nebbleston mówił, że mamy popłynąć do Francji. Wy najął tam tanio dom, żeby uciec przed długami. Podobno wszystko 217 przegrał w karty. Powiedział mi to służący, co sam potem zwiał, bo Nebbleston mu nie płacił. Gemma ze zgrozą pomyślała o pogróżkach Temminga. Zdążyli w ostatniej chwili! - Ja tam nie chciałam jechać za morze. Bałam się, że utonę, jak Matthew. Nieraz widziałam jego śmierć we śnie. Teraz też nie wiem, czy to nie sen. A nuż zbudzą mnie wrzaski: Hej, ty, dawaj śniadanie, rozpal ogień, wyszoruj gary!" - Rozumiem. Gemma przygarnęła ją do siebie.- To wszystko już minęło. Twój brat nigdy cię nie opuści. Clarissa wpatrzyła się w roziskrzone słońcem, grzywiaste fale. - Oby tak było! Czy ta zasrana skorupa nie pójdzie na dno? Gemma westchnęła. Po raz kolejny pomyślała, że Clarissa nieprędko zrozumie nową rzeczywistość. No i nie nauczy się z dnia na dzień wytwornie wyrażać! - Daję ci słowo, że nie. Kiedy dopłyniemy do Calais, trzeba będzie poczekać na kolejny statek, którym wrócimy do Anglii. Clarissa w milczeniu skinęła głową. Matthew wrócił w fatalnym nastroju. - Nie ma ani jednej wolnej kajuty, jak się zresztą obawiałem. - Za ile godzin będziemy we Francji?... - Nie martw się, jeden z kupców odstąpi nam swoją koję. Zapłaci łem też za dwie kajuty w drodze powrotnej. - A więc wszystko w porządku. Gemma uśmiechnęła się do Cla- rissy. - Nie jesteś głodna? Może napijesz się herbaty? - Zawsze jestem głodna! - odparła dziewczyna bez ceremonii. Ledwie sięgała bratu do ramienia, była też bardzo wychudzona. Czy matka Fallona odznaczała się równie wątłą posturą, czy też nędzne pożywienie w sierocińcu zahamowało wzrost Clarissy? Matthew drgnął nerwowo, lecz widząc zmieszanie siostry, spróbował się uśmiechnąć. - Chodzmy. Rozejrzymy się za herbatą i czymś na przekąskę. - Ale nie będzie z nami Nebblestona? Jeszcze mi nawymyśla albo wygrzmoci! 218 Nikt nigdy nie ośmieli się już ciebie tknąć. Clarissa chwyciła go za rękę. Teraz, gdy Clarissa była już bezpieczna, przeprawa przez kanał La Manche stała się czymś bliższym wycieczce. Gemma również znalazła się na morzu po raz pierwszy. Cieszyło ją przesycone solą powietrze i piękne widoki. Kiedy śnieżnobiałe skały zostały w tyle za nimi i Anglia znikła w oddali, byli zachwyceni. Ale mimo radosnego nastroju Matthew czuwał wciąż nad siostrą, jakby się miała rozwiać na wietrze, a Gemma podskakiwała nerwowo przy każdym nagłym dzwięku. Wciąż jeszcze czuła się obolała po jezdzie na wybrzeże. Wszystko to było jednak niczym w porównaniu z lękami Clarissy. W drodze powrotnej znalezli się w wygodniejszych warunkach. Mieli do dyspozycji małą bawialnię z dwiema sypialniami po bo kach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|
|
|