|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przed siebie. Elryk przemilczał zjawisko, zamiast tego pytając Oone, jak to się dzieje, że chociaż maszerują od wielu godzin, nie czują głodu ni zmęczenia. To jedna z zalet tego wymiaru powiedziała. Przydaje się, chociaż zakłóca poczucie czasu i sprzyja zapominaniu celu wędrówki i gubieniu kierun- ku. Co więcej, dobrze jest pamiętać, że nie zużywając fizycznej energii organi- zmu, eksploatuje się inne jego zasoby. Może psychiczne, duchowe, może inne, ale z pewnością równie istotne. Nie nadwerężaj sił, książę, bo wkrótce bardzo będziesz ich potrzebował! Elryk zastanawiał się, czy może i ona dostrzegła bladego rycerza, ale z nieja- snych powodów wolał jej o to nie pytać. Wzgórza wyrastały z wolna coraz wyżej wokół nich, aż w końcu dotarli do Gardzieli Rekina. Zwiatło ledwie tu dochodziło i Elryka przebiegł dreszcz, który nie był wyłącznie wynikiem mrocznego chłodu. Usłyszał szum, a Jaspar wspiął się na wał kamieni i spojrzał na drugą stronę. Wrócił po chwili, lekko zdumiony. Głęboka przepaść. I rzeka na dnie. Musimy poszukać mostu. Mruknął coś do skrzydlatego kota, który niezwłocznie wzięcia! nad przepaścią i zniknął w cieniach po drugiej stronie. Zmuszony do postoju, Elryk odczuł nagły przypływ smutku. Niezdolny do za- panowania nad swymi fizycznymi potrzebami, niepewny biegu wydarzeń w świe- cie, który opuścił, zaniepokojony kurczącym się czasem i pewnością, że lord Gho z pewnością dotrzyma słowa i zamęczy Anigha na śmierć, dochodził z wolna do wniosku, że zachował się jak ostatni głupiec wyrażając wolę uczestnictwa w wy- 89 prawie, która może skończyć się tylko klęską. Nie rozumiał, czemu tak bezgra- nicznie zaufał Złodziejce Snów. Może to z desperacji po śmierci Alnaca. . . Oone dotknęła jego ramienia. Pamiętaj, co ci powiedziałam. Zmęczenie nie narusza tu ciała, tylko umysł. Manifestuje się zmianami nastroju. Musisz poszukiwać pozytywnych myśli, tak jak normalnie szukałbyś jedzenia i wody. Spojrzał w jej oczy odnajdując ciepło i serdeczność. Mroki rozpaczy zaczęły rozpraszać się momentalnie. Muszę przyznać, że zaczęło mnie ogarniać głębokie zwątpienie. . . Gdyby zdarzyło się tak znowu, to powiedz. Wiem, jak sobie z tym radzić. . . A zatem moje życie spoczywa w twoich rękach, pani stwierdził bez ironii w głosie. Myślałam, że tyle zrozumiałeś w chwili, gdy zgodziłeś się mi towarzyszyć powiedziała łagodnie. Owszem. Odwrócił się akurat na czas, by ujrzeć kota siadającego lekko z powrotem na ramieniu Jaspara. Ten wysłuchał uważnie wszystkiego, co kot miał do powiedzenia. W końcu skinął głową. Około ćwierć mili stąd jest całkiem dobry most prowadzący prosto do Gar- dzieli, ale Wąsatek mówi, że mostu pikluje rycerz na koniu. Pozostaje mieć na- dzieję, że nas przepuści. Poszli wzdłuż rzeki, niebo zaś ciemniało nad ich głowami a Elryk pożałował, że w odróżnieniu od braku łaknienia i zmęczenia istnieje jednak w tej krainie poczucie chłodu. Trząsł się z zimna, które tylko na Jasparze zdawało się nie robić wrażenia. Skaliste ściany przepaści rozstąpiły się na boki zakrzywiając się w kierunku przejścia i wkrótce ujrzeli most naturalny, kamienny łuk tworzący wąską kład- kę spinającą brzegi ponad spienioną rzeką. Usłyszeli echo wody mknącej dalej wąskim przesmykiem w dół, nigdzie jednak nie widać było strażnika, o którym opowiadał kot. Elryk wysunął się ostrożnie na czoło pochodu, raz jeszcze żałując, że nie ma broni. Doszedł do mostu i postawił na nim stopę. Daleko w dole, niczym żywe stworzenie, rzeka śpiewała swą własną, spienioną pieśń rozpaczy i triumfu. Księże zadrżał i zrobił następny krok. Wciąż nie widział w coraz głębszym mroku żadnej postaci. Następny krok. Był już ponad wodą, ale pomimo wezwań rzeki, nie spoglądał pod stopy. Wiedział, jak fascynuje taka otchłań, jak wciąga mocą ryku i żywiołem ruchu. Widzisz kogoś, książę? spytał Jaspar. Nikogo! odkrzyknął albinos i zrobił jeszcze dwa kroki. Oone ruszyła ostrożnie w jego ślady. Elryk spojrzał na drugi koniec mostu, na wielkie, wilgotne płyty skalne pokryte porostami i pnączami o osobliwym kolo- rze. Kamienna ściana pięła się w górę i znikała w panującym tam mroku. Wydało 90 mu się, że przez huk rzeki przebijają jakieś głosy zapowiadające złośliwie poła- manie nóg, ale nadal nikogo nie dostrzegał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|