|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zrobi, nie zdoła zostać w tym mieście. - Gazeta jest dla niego wszystkim - rzekła. - Stworzył ją i rozwinął. Nie zasłużył sobie na ludzki gniew. Chciał mi pomóc, z dobrego serca. Chciał dać mi dziecko, bo to było moje marzenie. Nie zrobił nic złego. - Caleb miał zostać tatusiem? Victoria pokręciła głową. - W pewnym sensie... Przeczytaj list, który ci dałam, to ci wszystko wyjaśni. Opublikuj go, proszę. Możesz to zro bić bez wiedzy Caleba, prawda? Denise posłała jej podejrzliwe spojrzenie. Dlaczego on nie może o tym wiedzieć? Bo za nic nie wykorzysta gazety dla osobistych celów. Wiem o tym. Ja nie mam takich skrupułów, a nie podoba mi się, co lu- dzie o nim szepczą. Ani to, że bojkotują gazetę. S R Denise jeszcze się wahała. - Kochasz go? Victoria nie odpowiedziała. Victorio? To byłoby okropnie głupie, prawda? Może i tak, ale... - Wypuściła powietrze. - Kto mógłby cię wi- nić? Caleb tak działa na kobiety. Ale powiem ci, że jest w nim coś więcej. Ludzie nie znają go do końca - dodała. Tak jakby Victoria tego nie wiedziała. - Wiem. To jak, zrobisz to? Denise się zastanowiła. - Mogę mieć przez to kłopoty. Victoria westchnęła. - Nie po raz pierwszy zadrę z szefem - ciągnęła Denise. - Ale nie podoba mi się, jak ludzie czepiają się Caleba. Tym bardziej że on chciał ci pomóc. - Tak było - potwierdziła. - Dzięki, Denise. Biorę za ten list pełną odpowiedzialność. - Podała jej kartkę. Usiadł z poranną kawą i rozłożył gazetę. Miał wyrzuty sumie- nia, że wczoraj zostawił Denise z robotą. W dodatku niczego się nie dowiedział. Doktor milczał jak grób. Gdy tylko przyjdzie do redakcji, przeprosi Denise za wczoraj. Naraz coś przykuło jego uwagę. Do moich przyjaciół w Renewal Wielu z was wie, że niedawno wyszłam za Caleba Fre-monta, ale już nie jesteśmy razem. Prawdopodobnie nie wiecie jednak, że Caleb ożenił się ze mną, by pomóc mi spełnić marzenie o dziecku. Byłam tak zdeterminowa- S R na, że ewentualnych kandydatów na ojca szukałam przez ogło- szenia. Caleb mnie ocalił. Ożenił się ze mną, by mnie chronić, dać dziecku swoje nazwisko. Niestety, natura chciała inaczej. Dla- tego zdecydowałam się zakończyć nasz związek. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy z was mogli odnieść mylne wrażenie. Uważacie, że Caleb mnie skrzywdził, ale zapewniam, że to nie- prawda. Wspaniałomyślnie ofiarował mi największy dar, jaki kiedykolwiek dostałam od losu. I za to zawsze będę mu wdzięczna. Tym listem czynię to, co dawno powinnam była zrobić. Wyznaję wam i światu, jak było naprawdę. Jak szla- chetnie zachował się Caleb. Chcę, by wszyscy poznali jego wielkie serce. Jest cudownym i dobrym człowiekiem, drugiego takiego nigdzie nie znajdziecie. Ręka trzymająca filiżankę zamarła w połowie drogi do ust. Ser- ce biło mu niespokojnie, dławiło go w gardle. Pod listem był podpis Victorii. Może to sprawka Deni-se? Nie, to wykluczone. Victoria nie zrobi niczego, czego sama nie chce. Jest wyjątkową kobietą. Kocha ją gorąco, jednak szkoda, że ten list pojawił się na ła- mach jego gazety. Da to asumpt do przypuszczeń, że to on ją do tego nakłonił. Ludzie uznają, że Victoria pozwala sobą manipu- lować. Co nie jest prawdą. Co więc powinien przedsięwziąć? Po raz pierwszy w tym tygodniu uśmiechnął się do siebie. Otworzył laptopa. Wcześnie rano siedział w redakcji nad gazetą, gdy za drzwiami rozległy się jakieś hałasy. Podniósł głowę znad biurka. W samą porę, bo na progu stała Victoria. Trzyma- S R ła w ręku gazetę. Za nią dostrzegł co najmniej kilka osób. Wie- dział, co ją tak poruszyło. Drodzy przyjaciele i sąsiedzi! Chcę opowiedzieć wam o kobiecie, która przez krótki czas była moją żoną. Mieszka w Renewal od kilku lat, jednak niewiele o niej wiecie. To przykre, bo nieczęsto spotyka się ludzi takich jak Victoria Holbrook. Jest inteligentną kobietą o silnym charakte- rze. Marzyła o dziecku i zrobiła wszystko, by jej marzenie się spełniło. Ci z was, którzy ją znają, z pewnością przyznają, że byłaby wspaniałą, oddaną matką. Jest dobra, miła, otwarta na potrzeby innych ludzi. Zrobiła bardzo wiele dla naszego miasta. W bar- dzo dyskretny sposób, nie eksponując własnej osoby. Nauczyła nas miłości do literatury, stworzyła przyjazne miejsce, gdzie można się oddać lekturze. Nikomu nie odmówiła pomocy. Przy- garnęła bezpańskiego kociaka, od-chuchała go i dała dziecku, które marzyło o własnym zwierzątku. Nigdy nie zrobiła niczego na pokaz, nie czekała na podziw i uznanie, nie wynosiła swoich zasług. Jest wyjątkową, cudowną kobietą. Może mieliście okazję przeczytać jej list, w którym wyjaśnia powody naszego ślubu. Byłem jej mężem i powiem wam, że uważam to za ogromne szczęście. Mam nadzieję, że wielu z was spojrzy na nią innymi oczami, nawiąże z nią kontakt. Jeśli cho-
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|