|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nikogo takiego jak ona. Oczywiscie, doszly go plotki, ze odziedziczyla zdolnosci po babce, ktor~ w miasteczku nazywano czarownic~. Ale nikt, kto znal Genny, nie uwierzylby, ze ta anielska istota ma w sobie choe odrobin~ zla. oprzyjain Genny zabiegal dluzej i bardziej niz 0 wzgl~dy jakiejkolwiek innej kobiety, ktor~ chcial zaci~~e do lozka. Nigdy go nie zach~cala, nigdy nie dala mu najmniejszej nadziei, ze ich znajomose moze przerodzie si~ w zwi~ek milosny, ale mial pewnose, ze pr~dzej czy pozniej j~ zdob~dzie. Musi bye tylko cierpliwy. Kilka miesi~cy temu, wlasnie kiedy stwierdzil, ze niebawem b~dzie mogl poprosie Genny 0 r~k~, stan~l im na przeszkodzie inny m~zczyzna - Royce Pierpont, zniewiescialy dupek. Przyjechal do miasteczka srebmym lSni~cym lexusem, otworzyl sklep z antykami na Main Street i niemal od razu wystartowal do Genny. Podobnie jak na kilka innych kobiet z miasteczka, podzialaly na ni~jego wygl~d i urok. ~ysl, ze Pierpont czy jakikolwiek inny m~zczyzna moglby dotykac pozwohla mu Sl~ pocalowae, ale nic poza tym. Podejrzewal, ze Pierpont nie zaszedl dalej. Jego Genny byla czysta. Prawdziwie niewinna jes.li c~odzi 0 ~~zczyzn. Nie mial najmniejszych w~tpliwosci, ~e jes~ dZlewlc~. Chclal, zeby pozostala nietkni~ta, aby w noc poslubn~ mial j~ niezhanbion~. Kilkakrotne pukanie do drzwi oderwalo Briana od rozkosznych mysli. Nie podniosl si~ z krzesla, zeby ukrye stan podniecenia. Stawal mu na sam~ mysl, ze kocha si~ z Genny. - Tak? - Przyszedl pana wuj, Wallace - poinformowala sekretarka Glenda, wtykaj~c glow~ przez drzwi. ' Ps~akrew! Jak ten cymbal smie przychodzie do jego biura? Mlodszy brat 0Jca byl za~a~~ rodziny. Opozniony w rozwoju stary pryk juz dawno temu powmlen byl zostae wyslany do przytulku. Ojciec Briana ~odobnie jak wczesniej jego rodzice, nie·chcial jednak slyszee 0 tyro: zeby za~~e Wallace'a w jakims osrodku. Malo tego - wszyscy mu dogadzah, skakali wokol niegoi pozwalali poruszae si~ po miescie jak normal~em~ czlowiekowi. Traf chcial, ze Genny darzyla go wielk~ sympatl~. JeJ babka zatrudnila Wallace' a, kiedy mial dwadziescia lat. Po jej ~mi~rci, Genny nadal wyplacala teraz juz siedemdziesi~cioletniemu WUJOWIpeln~ pensj~, chociaz nie byl wart polowy tego, co od niej dostawal. Brian od razu zorientowal si~, ze moze wykorzystae jej slabose do Wallace'a. - ~owiedz wujowi Wallace'owi, zeby wszedl. I przynies nam dwie butelkl Dr. Peppera. Wuj Wallace za nimi przepada. Zaskoczona Glenda uniosla brwi, ale uwagi zachowala dla siebie. Brian wiedzial, ze cieszy si~ opini~ prawdziwego dupka. Ale z:ycie nauczylo go, ze jezeli jest si~ zbyt wyrozumialym dla pracownikow, bez skrupulow to wykorzystaj~. Zas Brian MacKinnon nikomu nie da si~ wykorzystae. . Wallace przyczlapal do gabinetu niczym ci~zki niedZwiedZ. MIal metr osiemdziesi~t siedem i okr~ly brzuch. Nosil kombinezon i czapk~ bejsbolow&o.Byl zawsze ogolony, bo codziennie odwiedzal miejscowego fryzjera, kt6remu placila rodzina MacKinnon6w. Swoj&o marn&opensj~Wallace przeznaczal na okr~gowe schronisko dla zwierz&ot i pomoc kazdemu cwaniakowi, kt6ry potrafil go wzruszye wymyslon&o historyjk&o. - Czym mog~ ci sruZye?- Brian nie podni6s1 si~ z krzesla. - Rozmawiales dzis z Genny? - spytal Wallace, sci&ogaj&cozcapk~ i drapi&ocsi~ po glowie. - Usilowalem si~ z ni&oskontaktowae, ale jej telefon nie dziala - odpowiedzial Brian. - Wczorajsza sniezyca odci~la pr&odi linie telefoniczne. - Pojechalem tam. Zabralem si~ z Billem Davisem. Przeszedlem cal&odrog~ pod g6r~ do domu Genny, zeby sprawdzie, czy wszystko w porz&odku.A jej nie bylo - oznajmil Wallace bez tchu, pospiesznie wyrzucaj&ocz siebie slowa. - Nie bylo jej w domu? Sprawdziles dokladnie? - Samochodu tez nie bylo. - No to moze jest w miescie. Zadzwoni~ ... - No tak. Dlaczego ja na to nie wpadlem? Pewnie przyjechala do miasta. - Wallace chwycil dlon Briana i pokr~cil glowlt, jednoczesnie potrz&osaj&ro~ck&o-. Tak si~ 0 ni&omartwilem.Wiesz, ze jakis zly czlowiek zabija ludzi. Nie chc~, zeby zrobil krzywd~ Genny. - Jesli chcesz, zadzwoni~ do Jazzy. - Brian wyswobodzil si~ z mocnego uscisku wuja. - Jezeli Genny jest w miescie, Jazzy na pewno b~dzie wiedziala gdzie. - Wolal nie rozmawiae z Jasmine Talbot, ale najwyrazniej nie mial wyjscia. Jazzy, najlepsza przyjaci6lka Genny, podobnie jak Jacob, nie byla do niego przekonana. Zapewne namawiala Genny, zeby si~ z nim nie widywala. - Nie trzeba - powiedzial Wallace. - Mog~ przeciez podejse do pani Jazzy i sam zapytae. - Dobrze. - Brian wstal, w koncu uwolniony od klopotliwej erekcji. - Jak znajdziesz Genny, to popros jlt, zeby do mnie zadzwonila.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|