|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Canfield prychnÄ…Å‚ i wzruszyÅ‚ ramionami. SÄ™dzia Mellon spojrzaÅ‚ na niego. - Czy Oskarżyciel ma coÅ› do powiedzenia? Panie Canfield? - spytaÅ‚. - Wysoki SÄ…dzie, panna Novak bardzo zgrabnie zmienia temat dzisiejszej rozprawy, ucieczkÄ™ pana Churchilla z wiÄ™zienia tÅ‚umaczÄ…c tym, że miaÅ‚ on pożaÅ‚owania godne dzieciÅ„stwo. Gdyby każdy oskarżony mógÅ‚ uzasadnić swój wniosek o zwolnienie za kaucjÄ… trudnym dzieciÅ„stwem, nie moglibyÅ›my odmówić nikomu! To Å›mieszne. Mamy tu do czynienia z próbÄ… caÅ‚kowitego wypaczenia sensu rozprawy. Oskarżenie w caÅ‚oÅ›ci podtrzymuje wniosek o odrzucenie proÅ›by o zwolnienie oskarżonego za kaucjÄ…. SÄ™dzia Mellon rozparÅ‚ siÄ™ wygodnie w fotelu i przyjrzaÅ‚ siÄ™ uważnie wszystkim obecnym. - MyÅ›lÄ™ - powiedziaÅ‚ - że chciaÅ‚bym teraz wysÅ‚uchać oskarżonego. Carol gestem nakazaÅ‚a Calowi, by wstaÅ‚. - Panie Churchill, co pan ma do powiedzenia w tej sprawie? - spytaÅ‚ sÄ™dzia. Cal spojrzaÅ‚ na LarÄ™, potem znów na sÄ™dziego. - Nikogo nie zabiÅ‚em, Wysoki SÄ…dzie. Wszystko odbyÅ‚o siÄ™ tak, jak powiedziaÅ‚a panna Novak. MÅ‚ody Winterfield rozrabiaÅ‚ i próbowaÅ‚em go powstrzymać. ByÅ‚ pijany. WymachiwaÅ‚ rÄ™kami, krzyczaÅ‚. Wreszcie uderzyÅ‚ mnie. Wtedy wÅ›ciekÅ‚em siÄ™ i odepchnÄ…Å‚em go. Wcale nie uderzyÅ‚em go mocno. ByÅ‚ już jednak tak bardzo wstawiony, że zwaliÅ‚ siÄ™ jak kÅ‚oda, W pierwszej chwili w ogóle nie zorientowaÅ‚em siÄ™, że coÅ› zÅ‚ego siÄ™ z nim staÅ‚o. RS 85 Dopiero wówczas, kiedy schyliÅ‚em siÄ™, żeby go podnieść, zobaczyÅ‚em.... - urwaÅ‚. - Co? - spytaÅ‚ sÄ™dzia. - Krew - odparÅ‚ Cal cicho. - Wysoki SÄ…dzie, chciaÅ‚bym raz jeszcze przypomnieć, że dzisiejsza rozprawa dotyczy zwolnienia za kaucjÄ… - przerwaÅ‚ Canfield teatralnym tonem. - To zaÅ› sÄ… istotne szczegóły sprawy o morderstwo i należy zaniechać wspominania o nich do dwudziestego pazdziernika, na kiedy to wyznaczony jest termin rozprawy. ProtestujÄ™.... - Och, bÄ…dzże pan cicho, Canfield - rzuciÅ‚ sÄ™dzia.-WÅ‚adze naszego stanu obdarzyÅ‚y mnie wszelkimi uprawnieniami proceduralnymi i jeÅ›li zechcÄ™ teraz wysÅ‚uchać tych zeznaÅ„, zrobiÄ™ to. JeÅ›li pan ma na to ochotÄ™, może pan wpisać do protokoÅ‚u swój sprzeciw. Canfield skrzywiÅ‚ siÄ™, lecz umilkÅ‚. WolaÅ‚ nie narażać siÄ™ na kolejne cierpkie uwagi. - PowiedziaÅ‚ pan, że to Matthew Winterfield sprowokowaÅ‚ pana, czy tak? - zwróciÅ‚ siÄ™ sÄ™dzia do Cala. - Tak. tak byÅ‚o. Mnóstwo ludzi widziaÅ‚o to zdarzenie. Wielu z nich chciaÅ‚o o tym opowiedzieć, lecz nikt nie chciaÅ‚ ich wysÅ‚uchać. - Dlatego zdecydowaÅ‚ siÄ™ pan na ucieczkÄ™? Cal skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…, - %7Å‚adnÄ… miarÄ… nie pochwalam ucieczki jako formy unikniÄ™cia wymierzonej kary - powiedziaÅ‚ sÄ™dzia Mellon powoli. -Jednak W tej sytuacji... - A co z napaÅ›ciÄ… na strażnika wiÄ™ziennego?! - jÄ™knÄ…Å‚ żaÅ‚oÅ›nie Canfield. - To byÅ‚ skutek, nie przyczyna, Wysoki SÄ…dzie - wtrÄ…ciÅ‚a szybko Carol. - Gdyby nie niewÅ‚aÅ›ciwe zarzuty, pan Churchill nigdy nie znalazÅ‚by siÄ™ w areszcie i nigdy nie zostaÅ‚by zmuszony do ucieczki... - Zmuszony do Ucieczki?! - wykrzyknÄ…Å‚ Canfield Å‚amiÄ…cym siÄ™ gÅ‚osem. - Nikt nie zmuszaÅ‚ tego czÅ‚owieka do niczego! Wysoki SÄ…dzie, to skandal i obraza wymiaru sprawiedliwoÅ›ci. %7Å‚eby o podsÄ…dnym, który niezaprzeczalnie dopuÅ›ciÅ‚ siÄ™ aktów przemocy i dokonaÅ‚ ucieczki z wiÄ™zienia, mówić.... Już wiem, co ma pan na myÅ›li, panie Canfield. Zapewne potrafi pan spowodować umieszczenie w protokole paÅ„skiego protestu. Teraz proszÄ™ pozwolić mi ogÅ‚osić mojÄ… decyzjÄ™. Lara zaczęła wiercić siÄ™ nerwowo na Å‚awce. Serce zaÅ‚omotaÅ‚o jej w piersi gwaÅ‚towniej. - Udzielam zgody na zwolnienie oskarżonego Caleba Churchilla z aresztu za kaucjÄ… w wysokoÅ›ci dwudziestu piÄ™ciu tysiÄ™cy dolarów. W RS 86 gotówce lub w papierach wartoÅ›ciowych. - MÅ‚otek sÄ™dziego z trzaskiem opadÅ‚ na podstawkÄ™. Canfield w geÅ›cie rozpaczy uniósÅ‚ gwaÅ‚townie ramiona, strÄ…cajÄ…c przy tym na podÅ‚ogÄ™ swoje dokumenty. Lara podbiegÅ‚a do Carol i chwyciÅ‚a jÄ… w objÄ™cia. Bardzo chciaÅ‚a natychmiast uÅ›ciskać Cala, ale nie byÅ‚a pewna, czy jej wolno to zrobić. - Nie tak szybko, panno Novak - doleciaÅ‚ ich ostrzegawczy gÅ‚os sÄ™dziego. Prawniczka odsunęła Lare i wyczekujÄ…co popatrzyÅ‚a na sÄ™dziego. - Jeżeli ten czÅ‚owiek ucieknie - powiedziaÅ‚ Mellon, celujÄ…c palcem w Cala - paniÄ… osobiÅ›cie obarczÄ™ caÅ‚Ä… odpowiedzialnoÅ›ciÄ…. Nie znajdzie pani dziury dość gÅ‚Ä™bokiej, by skryć siÄ™ przed moim gniewem, Gzy to jasne? - Tak, Wysoki SÄ…dzie - odparÅ‚a Carol potulnie. - Oto dostajesz wielkÄ… szansÄ™, mój chÅ‚opcze. Być może jednÄ… z niewielu w twoim życiu - zwróciÅ‚ siÄ™ sÄ™dzia do Cala z powagÄ…. - Nie zaprzepaść jej. - Na pewno tego nie uczyniÄ™, Wysoki SÄ…dzie. SÄ™dzia Mellon pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ…. - Z pomocÄ… panny Novak, formalnoÅ›ci mogÄ… zostać zaÅ‚atwione w ciÄ…gu kilku godzin. Wtedy bÄ™dzie pan wolny. Wozny, proszÄ™ wyprowadzić oskarżonego. Lara posÅ‚aÅ‚a Calowi tryumfujÄ…ce spojrzenie. A on uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ szeroko. OszoÅ‚omiony i szczęśliwy. - Carol Novak, jesteÅ› czarownicÄ…. - Canfield gwaÅ‚townie trzasnÄ…Å‚ zamkami swojej teczki. - Nie mogÄ™ wprost uwierzyć w swojÄ… porażkÄ™. - Lepiej uwierz. - Tylko sÄ™dzia Mellon mógÅ‚ dać siÄ™ nabrać na tÄ™ rzewnÄ… historyjkÄ™ - dodaÅ‚ kwaÅ›no. - Wydaje mu siÄ™, że każdy ćpun, waÅ‚Ä™sajÄ…cy siÄ™ po ulicach, zasÅ‚uguje na jeszcze jednÄ… szansÄ™. - Wielu z nich ná niÄ… zasÅ‚uguje - odrzekÅ‚a Carol, wychodzÄ…c. - G co mu chodzi? - spytaÅ‚a Lara, kiedy wyszÅ‚y na korytarz. - Zachowuje siÄ™, jakbyÅ› zasztyletowaÅ‚a mu matkÄ™. - Prawie. Canfield może i wyglÄ…da jak dwudziestolatek, ale aż do dzisiaj nie przegraÅ‚ żadnej sprawy o zwolnienie za kaucjÄ…. - CieszÄ™ siÄ™, że nie powiedziaÅ‚aÅ› mi tego przed rozprawÄ….
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|