[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jakby chciaÅ‚y kogoS albo coS udusiæ. Czarna skóra zaskrzypiaÅ‚a, ocie-
raj¹c siê o lakierowany metal. Tego obawiaÅ‚a siê najbardziej. Przyle-
cieli Rebelianci... a ona przybyła za póxno, by zapobiec inwazji!
ZacisnêÅ‚a wargi tak mocno, ¿e zbielaÅ‚y. WierzyÅ‚a, ¿e  Gorgona
ocalała nie przez przypadek. A póxniej, kiedy powracała do Labora-
torium OtchÅ‚ani, wydawaÅ‚o siê jej, ¿e unosi siê nad ni¹ duch wiel-
kiego moffa Tarkina, ¿e doradza jej, ¿e j¹ prowadzi. WiedziaÅ‚a, co
ma robiæ. Nie mogÅ‚a zawieSæ jego zaufania po raz drugi.
 Panie komandorze, proszê wÅ‚¹czyæ wszystkie dziaÅ‚aj¹ce rodza-
je broni  rozkazaÅ‚a.  Uruchomiæ generatory pól ochronnych. Obraæ
kurs na Laboratorium Otchłani.
OdwróciÅ‚a siê i spojrzaÅ‚a na komandora, który natychmiast za-
cz¹Å‚ wydawaæ rozkazy swoim podwÅ‚adnym.
 Wygl¹da na to, ¿e mamy tu jeszcze trochê pracy  dodaÅ‚a po
chwili.
202
ROZDZI A£
%
Kyp Durron zanurkowaÅ‚ pod ciernistym krzewem, z którego pêdów
poderwaÅ‚o siê do lotu stado szkarÅ‚atnych owadoptaków. Ostre kolce,
wydzielaj¹ce lepk¹ ciecz, drapaÅ‚y jego twarz i ramiona. Nad gÅ‚ow¹,
poSród spl¹tanych gaÅ‚êzi, usÅ‚yszaÅ‚ nagle szelest. Zapewne jakieS stwo-
rzenia gnie¿d¿¹ce siê na drzewach odleciaÅ‚y, spÅ‚oszone haÅ‚asem. Z koñ-
ców ciemnych wÅ‚osów Kypa spÅ‚ywaÅ‚y krople potu, a ciê¿kie powietrze
uniemo¿liwiaÅ‚o mu oddychanie, dusiÅ‚o jak wilgotna pÅ‚achta.
RobiÅ‚ wszystko, co mógÅ‚, by dotrzymaæ kroku mistrzowi Sky-
walkerowi, który jakby przenikaÅ‚ przez gêst¹ d¿unglê, wyszukuj¹c
Scie¿ki i szlaki umo¿liwiaj¹ce bezpieczne przejScie. Kyp przypomniaÅ‚
sobie, ¿e kiedyS posÅ‚ugiwaÅ‚ siê mrocznymi sztuczkami, by unikn¹æ
kolców ciernistych krzewów i odnalexæ najÅ‚atwiejsz¹ drogê w g¹sz-
czu krzaków. Teraz jednak na sam¹ mySl o tym, ¿e mógÅ‚by uciec siê
do tamtych technik, czuł dreszcz obrzydzenia.
Pewnego razu, kiedy wyprawiÅ‚ siê z Dorskiem Osiemdziesi¹tym
Pierwszym w gÅ‚¹b d¿ungli, bezczelnie skorzystaÅ‚ ze sztuczki Sithów,
by otoczyæ ciaÅ‚o kokonem nieapetycznych woni, które odstraszyÅ‚y-
by komary i krwio¿ercze robaki. PostanowiÅ‚ jednak, ¿e teraz bêdzie
mê¿nie znosiÅ‚ wszystkie cierpienia. OrientowaÅ‚ siê, ¿e on i mistrz
Skywalker coraz bardziej oddalaj¹ siê od wielkiej Swi¹tyni.
Pozostawili innych uczniów Jedi, zajêtych wykonywaniem swo-
ich indywidualnych æwiczeñ. Mistrz Skywalker byÅ‚ z nich napraw-
dê dumny. PowiedziaÅ‚, ¿e osi¹gaj¹ ju¿ granice tego, co mo¿e prze-
kazaæ im jako nauczyciel. Nowi rycerze Jedi musieli odt¹d rozwijaæ
siê sami, samodzielnie odkrywaæ wÅ‚asne siÅ‚y i sÅ‚aboSci.
203
A jednak od czasu, kiedy tylko sekundy dzieliły go od zniszcze-
nia statku Hana Solo za pomoc¹ Pogromcy SÅ‚oñc, Kyp obawiaÅ‚ siê
korzystaæ z wÅ‚asnych mocy. Nie byÅ‚ pewien, do czego mo¿e go to
doprowadziæ...
Mistrz Skywalker zabraÅ‚ na wyprawê do d¿ungli tylko jego.
Pod ogromn¹ piramid¹ pozostawiÅ‚ Artoo-Detoo, trzês¹cego siê
z oburzenia i piszcz¹cego, niezadowolonego, ¿e nie mo¿e im to-
warzyszyæ.
Kyp nie wiedziaÅ‚, czego wÅ‚aSciwie spodziewa siê po nim nauczy-
ciel. Kiedy godzina za godzin¹ przedzierali siê przez tropikalne lasy,
cierpi¹c wskutek du¿ej wilgotnoSci powietrza, chmar dokuczliwych
owadów i ostrych cierni kolczastych pêdów je¿yn, mistrz Skywal-
ker niemal wcale siê nie odzywaÅ‚.
MÅ‚odzieniec byÅ‚ onieSmielony koniecznoSci¹ przebywania sam
na sam z czÅ‚owiekiem, którego pokonaÅ‚, posÅ‚uguj¹c siê mrocznymi
technikami Exara Kuna. Nauczyciel Jedi nalegaÅ‚, ¿eby Kyp byÅ‚ uzbro-
jony. ChciaÅ‚, ¿eby zabraÅ‚ Swietlny miecz nale¿¹cy kiedyS do Ganto-
risa. Czy¿by Luke zamierzaÅ‚ wyzwaæ Kypa na pojedynek? Pojedy-
nek, w trakcie którego jeden z nich tym razem miaÅ‚by zgin¹æ? Je¿eli
tak, Kyp poprzysi¹gÅ‚ sobie, ¿e nie stanie do takiej walki. I bez tego
dopuSciÅ‚ do tego, ¿e jego gniew spowodowaÅ‚ zbyt wiele zniszczeñ.
To prawdziwy cud, ¿e mistrz Skywalker prze¿yÅ‚ zaciekÅ‚y atak prze-
prowadzony za pomoc¹ zdradzieckich technik Sithów.
Kyp rozpoznaÅ‚ ciemn¹ stronê, kiedy duch Exara Kuna szeptaÅ‚ do
jego ucha. ByÅ‚ jednak zbyt pewny siebie, s¹dz¹c, ¿e bêdzie mógÅ‚
przeciwstawiæ siê tam, gdzie nie powiodÅ‚o siê Anakinowi Skywal-
kerowi. Ciemna strona caÅ‚kowicie go pochÅ‚onêÅ‚a... Teraz Kyp poda-
waÅ‚ w w¹tpliwoSæ wszystkie swoje umiejêtnoSci. Bardzo chciaÅ‚by
uwolniæ siê od talentu Jedi, tak by nie baæ siê, do czego mo¿e go
wykorzystaæ.
Mistrz Skywalker znieruchomiaÅ‚ na skraju polany poroSniêtej wy-
sokimi xdxbÅ‚ami trawy, z szelestem ocieraj¹cymi siê o siebie. Kyp
stan¹Å‚ obok niego i ujrzaÅ‚ dwa groxnie wygl¹daj¹ce drapie¿niki. Ich
pancerze, pokryte opalizuj¹cymi bladopurpurowymi i zielonkawy-
mi Å‚uskami, sprawiaÅ‚y, ¿e na tle soczystej zieleni byÅ‚y niemal caÅ‚ko-
wicie niewidoczne. Drapie¿niki miaÅ‚y kanciaste barki i Å‚apy, podobne
do potê¿nych tÅ‚oków, wskutek czego wygl¹daÅ‚y jak coS poSrednie-
go miêdzy dzikimi kotami a wielkimi gadami. Na nieforemnych Å‚bach
byÅ‚o widaæ troje Slepi, ¿Ã³Å‚tych i wyÅ‚upiastych, które bez mrugania
powiekami wpatrywaÅ‚y siê w przybyszów.
204
Mistrz Skywalker, milcz¹c, odwzajemniÅ‚ to spojrzenie. Wiatr ustaÅ‚.
Drapie¿niki warknêÅ‚y, otworzyÅ‚y paszcze i ukazaÅ‚y zakrzywione kÅ‚y.
Potem groxnie zawyÅ‚y, odwróciÅ‚y siê i zniknêÅ‚y w d¿ungli.
 Chodxmy dalej  odezwaÅ‚ siê mistrz Skywalker, wkraczaj¹c na
polanê.
 Dok¹d idziemy?  odwa¿yÅ‚ siê zapytaæ Kyp.
 Ju¿ wkrótce sam zobaczysz.
Nie mog¹c dÅ‚u¿ej znieSæ panuj¹cej ciszy, przygnêbienia i uczucia
samotnoSci, mÅ‚odzieniec postanowiÅ‚ poci¹gn¹æ nauczyciela za jê-
zyk.
 Mistrzu Skywalkerze, a co siê stanie, je¿eli nie bêdê umiaÅ‚ roz-
ró¿niæ miêdzy ciemn¹ a jasn¹ stron¹ Mocy? Obawiam siê, ¿e wszel-
ka Moc, jak¹ odt¹d siê posÅ‚u¿ê, mo¿e doprowadziæ mnie do zguby.
Przed oczami wêdrowców przeleciaÅ‚a pierzastoskrzydÅ‚a æma, za-
pewne poszukuj¹c nektaru we wnêtrzach jaskrawych kwiatów, ja- [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl
  •  

    Powered by WordPress dla [Nie kocha siÄ™ ojca ani matki ani żony ani dzieca, lecz kocha siÄ™ przyjemne uczucia, które w nas wzbudzajÄ…]. • Design by Free WordPress Themes.