|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ostatnią? zdziwiła się Imogena. Gdy byłam wczoraj u lekarza z moją nogą, mógł już z całą pewnością stwierdzić, że spodziewam się dziecka. Yvonne, z głową przechyloną na bok, bardziej niż kiedykolwiek przypominała Matkę Boską. Zapadła cisza. Imogena kątem oka dostrzegła minę Nicky ego i przez jedną okropną chwilę myślała, że wybuchnie śmiechem. Widziała, jak Matt wciąż usiłuje opanować wściekłość na Cable. Wreszcie górę wzięły dobre cechy jego charakteru. To wspaniała nowina. Gratuluję wam obojgu. Podniósł w górę kieliszek. Za maleństwo Edgworth. Za maleństwo powtórzyli Nicky i Imogena. Muszę przyznać, że jestem okropnie podniecony powiedział James, przechylając się przez stół i całując soczyście Yvonne, która natychmiast starła pocałunek serwetką. Cable nie odezwała się. Bębniła nerwowo palcami po stole. Nagle wstała. Idę do klo. Nie pogratulujesz mi? spytała Yvonne. Jilly Cooper / Imogena / 126 Perspektywa, że na świecie może się pojawić twoja kopia, jest zbyt przerażająca, by o niej myśleć rzuciła Cable i odwróciła się na pięcie. Znów zapanowała cisza. Jakie to okropne z jej strony powiedziała zdławionym głosem Yvonne, po chwili zaś dodała pogod- niejszym tonem: Oczywiście, jest po prostu zazdrosna. Mówiłam jej dziś rano, że ma już przecież dwadzieścia sześć lat i jej dni jako modelki są policzone. Naprawdę powinna pomyśleć o ustatkowaniu się. Wiem, że nie lubisz rozmów o małżeństwie, Matt, ale jestem pewna, że zmieniłaby się nie do poznania, gdyby miała własne maleństwo. I to na gorsze, jak sądzę wtrącił Nicky, napełniając wszystkim kieliszki. Nie wyobrażam sobie Cable zmieniającej pieluszki. Och, przecież mogłaby mieć służącą albo stosować pieluszki jednorazowe, prawda, Matt? Kiedy wypada termin? spytała szybko Imogena. Dziesiątego maja. Bardzo się cieszę, że to będzie mały Byczek. Byki są znacznie łagodniejsze od Blizniąt. Cable jest spod znaku Blizniąt, prawda, Matt? Zna datę dokładnie co do dnia, pomyślała Imogena. A więc ona i James nie sypiają ze sobą zbyt często. Gdy Cable wróciła, Yvonne wciąż jeszcze paplała o dziecku. Wionęło od niej duszącym zapachem perfum, wokół oczu namalowała jeszcze ciemniejsze kreski. Wyglądała jak czarownica. Przez chwilę stała patrząc na nich, dopóki Nicky i James nie wstali i nie odsunęli jej krzesła. Matt nawet nie drgnął; oczy miał zimne, usta mocno zaciśnięte. Cable osunęła się na krzesło. Gdzie się wybierzemy? spytała. Może do dyskoteki Antoine a? Nigdzie nie pójdziemy! uciął ostro Matt. Nie stać nas na to. Och, nie bądz takim cholernym sknerą! Kiedy planowałem urlop, nie przewidywałem wydania czterech i pół tysiąca franków na kupę piór. Idę się położyć powiedziała Yvonne. ~ Nie mogę zarywać nocy, skoro jestem w ciąży. Chcę iść do Requiem Verdiego ! Ale nie możesz. Może pójdziemy na kompromis? spytał rozsądnie Nicky. Wybierzmy się na strzelnicę, spróbujmy wygrać jakiegoś cienkusza i urządzmy sobie przyjęcie w naszych pokojach. Tylko Yvonne chciała iść spać. To tak, jak gdyby straciła ostatni akt thrillera. Po powrocie ze strzelnicy wszyscy zebrali się w pokoju Nicky ego. James, któremu szło nadspodziewanie dobrze, wygrał wielkiego pluszowego misia, figurynkę z porcelany i dwie złote rybki, które pływały teraz w bidecie. Imogena siedziała na podłodze, zbyt zmęczona atmosferą wrogości podczas kolacji, by cokolwiek mówić. Nicky napełnił winem kubeczki do mycia zębów. Matt, półleżąc na łóżku, puszczał kółeczka z dymu. Kompletnie pijana Cable chodziła w tę i z powrotem, zdecydowana za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę. Wypiła wino z kubeczka i chciała nalać sobie następny, ale Matt wstał i zabrał jej butelkę. Masz już dosyć! Wcale nie! Podeszła do Nicky ego i zarzuciła mu ręce na szyję. Jestem trzezwa jak noworodek, prawda, kochanie? Jilly Cooper / Imogena / 127 Nicky roześmiał się i posadził ją sobie na kolanie. Nie wiem, jaka jesteś powiedział ale podobasz mi się. No widzisz triumfowała Cable. Nicky mówi, że jestem urocza. Cieszę się, że ktoś mnie wysoko ocenia. Cable huknął na nią Matt w tej chwili oceniają cię wysoko wszyscy sąsiedzi, a zwłaszcza ci zza ściany. Mów trochę ciszej. Cable zsunęła się z kolan Nicky ego, podeszła do toaletki i włączyła radio tranzystorowe. Posłuchajmy trochę muzyki powiedziała i podkręciła je na pełen regulator. - Imogena zrobiła striptiz wczoraj, dziś moja kolej. Mam zamiar odtańczyć taniec siedmiu zasłon. Zrzuciła z nóg buty i zaczęła kołysać się w rytm muzyki. Pierwsza zasłona opadła. Dalej, dziewczyno podpuszczał ją Nicky. Jaka jest druga zasłona? spytał James. Zegarek odrzekła Cable i zdjęła go, nie przerywając tańca. W policzku Matta zaczął drgać mięsień. Cable powiedział ostrzegawczym tonem wyłącz ten cholerny tranzystor. Niby dlaczego? Mam po uszy twoich rozkazów. Opada zasłona numer trzy. Zaczęła odpinać guziki niebieskiej bluzki. James wybałuszył oczy. Matt wstał i podszedłszy do radia, wyłączył je. Cable złapała go za przegub. Czemu psujesz innym zabawę? Przestań robić z siebie idiotkę i idz spać. W porządku. Znajdę sobie jakąś przyzwoitą muzykę gdzie indziej. Otworzyła okno i przełożyła nogę przez parapet. Och, Cable, nie rób tego krzyknęła Imogena. To okropnie niebezpieczne. Idę powiedziała Cable, spuszczając się po ścianie. Nie pozwólcie jej! Imogena podbiegła do okna i schwyciła Cable za rękę. Włącz radio! żądała Cable, zawieszona u okna. Proszę, zatrzymaj ją! błagała Matta Imogena. Puść ją. To wszystko na pokaz. Och, zostaw ją wtrącił Nicky. Mam powyżej uszu jej napadów złego humoru. Imogena niechętnie puściła rękę Cable. Dziewczyna zaczęła gramolić się w dół po ścianie, wreszcie straciła równowagę i runęła na ziemię. Nic ci się nie stało? zawołała Imogena. Nicky i James ryczeli ze śmiechu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|
|
|