|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niespokojna. Wydaje się tak delikatna, że nazwaliśmy ją Stokrotka. Ben spojrzał na dziewczynkę i uznał, że to imię doskonale do niej pasuje. Wyglądała teraz o wiele lepiej niż poprzedniego dnia. Była różowa i śliczna. Machała rączkami, jakby chcąc go powitać. Kiedy odwróciła głowę w jego stronę, poczuł nagle skurcz w gardle. Miała takie same oczy jak jej matka. Dziękuję... Uśmiechnął się do pielęgniarki. Dziękuję za to, że mogłem ją zobaczyć. Cieszę się, że jest w coraz lepszej formie. 78 R L T ROZDZIAA �SMY Ben odwiedzał Celeste na oddziale położniczym, a gdy nabrała sił i pozwolono jej wstawać z łóżka, spotykał ją od czasu do czasu w szpitalnej stołówce. Za każdym razem podchodził do niej, żeby z nią porozmawiać i zapytać o zdrowie Stokrotki. Z każdym dniem wyglądała coraz lepiej i była w lepszym nastroju. Zawdzięczała to nie tylko poprawie stanu zdrowia córki. Zmieniły się na lepsze również jej stosunki z matką. Rita wpadała do szpitala co drugi dzień, przynosząc jej różne drobne prezenty i ulubione smakołyki. Ale Celeste zaczynała się trochę nudzić. Szpitalny ogród był nader skromny, ze sklepiku wyprzedano już jej ulubione cukierki, a ona przeczytała wszystkie dostępne czasopisma co najmniej dwukrotnie. Wpadała niekiedy na oddział nagłych wypadków, by zobaczyć się z koleżankami, ale za każdym razem panował tam ogromny ruch, więc wszyscy byli bardzo zajęci. Najbardziej jednak nie lubiła stołówki, w której czuła się jak nie wiadomo kto. Była po części członkiem personelu, po części pacjentką, po części matką, ale nie nosiła roboczego stroju ani identyfikatora na przegubie. I nie miała na rękach swego dziecka. Pewnego dnia, kiedy siedziała przy stole, rozmawiając z koleżankami, ujrzała nagle Bena, który posuwał się wzdłuż lady, wybierając jakieś dania i ustawiając je na trzymanej w rękach tacy. Obok niego szła Belinda. Miała na sobie modne buty i obcisłą czerwoną suknię, kontrastującą z jej kruczoczarnymi włosami. Wyglądała tak atrakcyjnie, że Celeste poczuła w sercu ukłucie zazdrości. 79 R L T Ona pasuje do Bena znacznie bardziej niż ja, pomyślała z żalem. Jeśli jeszcze go nie zdobyła, jest to z pewnością tylko kwestia czasu. Była tak pogrążona w niewesołych rozważaniach, że przestała zwracać uwagę na siedzące obok koleżanki. Obudz się, Celeste! zawołała ze śmiechem Meg. Dlaczego nas nie słuchasz? Musimy już iść do pracy. Wpadnij na nasz oddział, jeśli będziesz chciała pogadać. I pamiętaj, że możesz do nas wrócić, gdy tylko poczujesz się na siłach. Bardzo ci dziękuję. Została sama i była zadowolona z chwili spokoju. Wiedziała, że Ben i Belinda nie zechcą się do niej przyłączyć. Lekarze z reguły nie siadali w stołówce razem z pielęgniarkami, choć w pokoju dla personelu pijali z nimi kawę jak równy z równym. Była więc zaskoczona, kiedy Belinda postawiła tacę na jej stoliku i usiadła obok. Jak się miewa Stokrotka? Zwietnie. Gdy zbliżył się do nich Ben, poczuła przyspieszone bicie serca, ale zachowała obojętny wyraz twarzy. Jeśli nadal będzie robić takie postępy, to za tydzień lub dwa wrócimy do domu. Belinda nie wysłuchała jej odpowiedzi do końca. Przeprosiła ich i odeszła od stołu, bo rozległ się sygnał jej pagera. Ben i Celeste zostali sami. Kiedy się wprowadzasz do nowego domu? spytała Celeste, chcąc skupić uwagę na czymś, co nie dotyczyło jej spraw osobistych. W najbliższy weekend. Dotychczasowy właściciel chciał jak najszybciej zakończyć całą sprawę, a ja jestem spakowany i gotowy. Pytam o to dlatego, że w sobotę wieczorem zamierzam wpaść do mojego pawilonu. Pielęgniarki kazały mi wziąć przepustkę na całą noc, żebym 80 R L T mogła odpocząć od dziecka. Chciałam cię odwiedzić i podziękować uroczyście za wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Będę w nowym domu. On przecież stoi na tej samej ulicy, tylko trochę dalej. Celeste stłumiła jęk zawodu. Wiedziała, że ich przyjazń opiera się głównie na bliskim sąsiedztwie i że po jego przeprowadzce nic już nie będzie wyglądało tak samo jak przedtem. Nigdy nie absorbowała go swoimi problemami, ale świadomość, że Ben przebywa kilka domów dalej, zapewniała jej poczucie bezpieczeństwa. Czy masz mój numer telefonu? spytał Ben, a kiedy pokręciła głową, wręczył jej swoją wizytówkę. Dzwoń do mnie, gdybyś czegokolwiek potrze- bowała. Dziękuję. Celeste schowała kartkę do kieszeni, bo do stołu wróciła Belinda, ale wiedziała, że do niego nie zatelefonuje. Będziemy się pewnie spotykali na plaży podczas porannych lub wieczornych spacerów, ale jego przeprowadzka oznacza koniec kolacyjek przed telewizorem i niespodziewanych wizyt, pomyślała ze smutkiem. Mówił mi przecież, że nie wyobraża sobie bliższych kontaktów z jakąkolwiek samotną matką. Belinda powiedziała coś zabawnego, a Ben wybuchnął śmiechem. Potem oboje usiłowali wciągnąć ją do rozmowy, ale ich starania nie przyniosły rezultatu. Od tygodni nie czytała gazet, więc nie miała pojęcia, co się dzieje na świecie. Nie była też nigdy w nowej rybnej restauracji, którą zachwycała się Belinda. Czuła się tak wyobcowana, jakby oglądała film, którego bohaterowie przemawiają w nieznanym jej języku. 81 R L T
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|