|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dzięki determinacji i szczęściu. Jess jako pierwszy oparł się jej, w dodatku tak sprytnie, \e nim zdołała się obejrzeć, została bez broni i... argumentów. Nie potrafiła jednak wzbudzić w sobie niechęci do niego. Po godzinie dopłynęli na miejsce. Ale tylko przyrządy wskazywały, \e są na Falporach. Zakotwiczyli Miss Santa Fe" w pobli\u mielizn i zaczęli się szykować do nurkowania. Kelsey postanowiła, \e Craig i Dean popłyną pierwsi. Wprawdzie sama pragnęła jak najszybciej znalezć się w wodzie, ale rozumiała, \e jako szef wyprawy musi zostać na pokładzie, aby koordynować wszystkie działania. Nie mogła usiedzieć w kabinie nawigacyjnej, słuchając pisków i trzasków z radiostacji. Równie\ dzwięki dochodzące ze specjalnego mikrofonu umieszczonego pod wodą nic jej nie mówiły. Rozwa\ała szanse powodzenia wyprawy. Zastanawiała się, czy uda jej się odnalezć Simbę tam, gdzie powinien być. Myślała o tym, co robią Craig i Dean. Wydawało się, \e od chwili, kiedy zniknęli pod powierzchnią oceanu, minęły wieki. Mieli spędzić pod wodą dwadzieścia minut. Spojrzała na zegarek. Ze zdziwieniem zauwa\yła, \e minęły dopiero cztery... Jess stał przy relingu z puszką piwa. Natknęła się na niego zaraz po wyjściu. Stanęła obok i zapytała: - Czy ciągle się gniewasz? - Gniewam? - Nawet na nią nie spojrzał. - Do diabła, jestem wściekły! Mam nadzieję, \e po tej wyprawie ju\ nigdy cię nie zobaczę. Jeśli tyle z tobą kłopotów na morzu, to co dopiero musisz wyczyniać na lądzie? - To moja praca - \achnęła się. - Co? Podszywanie się pod policję federalną i straszenie rybaków? Gdybym wiedział to wcześniej, na pewno nie wziąłbym cię na pokład. Musiałabyś szukać innej łodzi. - Dobrze, ju\ dobrze, nie przejmuj się tak. Właśnie tego nie znoszę u mę\czyzn. Wszyscy uwa\acie, \e silna kobieta zagra\a waszej męskości. Jess ze zdenerwowania uderzył pełną jeszcze puszką o reling. Odrobina piwa wylała się na jego dłoń. - Jakiej męskości? To moje \ycie było w niebezpieczeństwie. Mam nadzieję, \e to zrozumiałaś. Odwrócił głowę i zmierzył ją wzrokiem. - Jeśli ci faceci zło\ą na nas meldunek, to właśnie ja pójdę do więzienia. Wzruszyła ramionami. - Powściągnij swoją bujną wyobraznię. Przede wszystkim, nie zło\ą meldunku, bo będą się bali. Widziałam, jak patrzyli na mnie, kiedy odpływali. Jess wciągnął głęboko powietrze. Kelsey miała wyjątkowy tupet. Przez moment nie wiedział, jak zareagować. A potem zaczął się śmiać. - Co z ciebie za dziewczyna! Kelsey poczuła dreszcz podniecenia. Rozumiał ją, chocia\ nie mógł pochwalić tego, co zrobiła. Inny mę\czyzna pewnie usiłowałby ją powstrzymać. Zapewne u\yłby siły lub autorytetu, by narzucić jej swoją wolę. Jess chciał jej bronić, kiedy tego potrzebowała. Nie starał się zmienić jej poglądów. Wiedziała, \e mo\e na niego liczyć. Wkrótce zawstydziła się swoich myśli i \eby je odpędzić, zaczęła rozmowę: - Czy nurkowałeś tu kiedyś? Spojrzał na nią chłodno i pociągnął piwa z puszki. Zdawało jej się, \e nie ma ochoty o tym mówić. - Mo\na tak powiedzieć. W ten sposób zarobiłem na Falporach pierwsze pieniądze. Zerknęła na niego z niedowierzaniem. - Oczywiście nie tylko dla siebie, ale dzięki temu mogłem otworzyć własny interes. - Mówisz powa\nie? - Pamiętasz poszukiwania Croydona" przed ośmiu laty? To było wtedy, zanim ludzie tacy jak ty zabronili poszukiwania skarbów w tym rejonie. Pamiętała. Sprawa Croydona", frachtowca z dziewiętnastego wieku, była w swoim czasie bardzo głośna. Prasa pisała o tym niemal codziennie. Od tego zaczęło się poszukiwanie skarbów na Falporach. - Nie zabronili, a tylko utrudnili poszukiwania. Nie przesadzaj. Teraz potrzebowałbyś specjalnych zezwoleń. Tak swoją drogą, ile zarobiłeś? Roześmiał się. Zgniótł pustą puszkę i wrzucił ją do kosza. W jego oczach pojawiły się złośliwe iskierki. Zrozumiała, \e niczego się od niego nie dowie. - Za mało - mruknął i znowu się roześmiał. - A co, chcesz się bogato wydać za mą\? Kelsey potrząsnęła głową, nieco rozgniewana. Złościło ją to, \e znowu poruszył ten temat. - Czy nie mo\esz tak po prostu odpowiadać na pytania? To przecie\ nie jest trudne. Poczuła nagły ucisk w dołku. Spojrzenie Jessa zdawało się pieścić jej włosy. Najchętniej podeszłaby i przytuliła się do niego.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl |
|
|
|
|