[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mu. Odwrócił się powoli.
- Nic się nie zmieniłaś, babciu Augusto.
Lady Drewsbury podniosÅ‚a do ust filiżankÄ™ her­
baty i przyjrzała mu się uważnie.
- Oczywiście, że się zmieniłam. Straciłam wnuka.
- Babciu, Sin dopiero co wrócił - odezwał się
Christopher. - Daj mu chwilÄ™ spokoju.
Bystre niebieskie oczy nadal taksowały Sinclaira.
Tego wÅ‚aÅ›nie najbardziej siÄ™ obawiaÅ‚ przed powro­
tem do Londynu. W tym momencie myślał o zszar-
43
ganej reputacji ani nawet o szukaniu mordercy
Thomasa.
Nie, martwiÅ‚ siÄ™, że nie bÄ™dzie mógÅ‚ wytÅ‚uma­
czyć babce swojego postÄ™powania w ciÄ…gu minio­
nych pięciu lat, a zwłaszcza dwóch ostatnich.
- Nie psuj zabawy naszej babci, Kit - rzuciÅ‚ lek­
kim tonem. - Z pewnością od dawna szykowała
mowÄ™ powitalnÄ….
- Sin! - syknÄ…Å‚ brat.
- RzeczywiÅ›cie przygotowaÅ‚am mowÄ™, ale nie sÄ…­
dzę, żeby cokolwiek zmieniła, skoro już tu jesteś.
RozczarowaÅ‚eÅ› mnie, Sinclairze, ale już dawno ob­
niżyłam swoje wymagania wobec ciebie. Wróciłeś,
więc chodz i napij się herbaty.
Urażony niesprawiedliwą oceną, powstrzymał
siÄ™ od cynicznej odpowiedzi i tylko potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚o­
wą. Spokojna rezygnacja była gorsza od szlochu,
krzyków i wyrzutów. RozczarowaÅ‚ babciÄ™. WyglÄ…­
dało na to, że już niczego dobrego się po nim nie
spodziewa.
- Nie mogę zostać.
Nie okazała zdziwienia.
- Dobrze.
- Przecież dopiero przyjechałeś! - zaprotestował
Kit. - Zostaniesz w Londynie przez jakiÅ› czas?
- Nie denerwuj brata, Christopherze. Jego kalen­
darz towarzyski na pewno jest zapełniony.
Nareszcie trochę zgryzliwości, mimo wszystko
lepszej niż lodowata obojętność.
- PrzyszedÅ‚em, żeby zaprosić was na pewnÄ… uro­
czystość - powiedział. - Piętnastego.
Spojrzenie lady Drewsbury stwardniało.
44
- Twój brat ani ja nie chcemy brać udziaÅ‚u w żad­
nych farsach wymyślonych przez ciebie i twoich
kompanów.
- Babciu...
- Może rzeczywiście to będzie farsa i zrozumiem,
jeśli nie przyjdziesz. Sam nie jestem pewien, czy się
pojawię... przynajmniej trzezwy. Tą uroczystością
będzie mój ślub. Książę Jerzy...
- Co? - krzyknÄ…Å‚ Christopher. - Zlub? Niedaw­
no wróciÅ‚eÅ›! PrzywiozÅ‚eÅ› narzeczonÄ… z kontynen­
tu? WÅ‚oszkÄ™?
- Nosi twoje dziecko? - dorzuciła babka.
Widać miała o nim coraz gorsze zdanie.
- Nie. I jest Angielką. Poznałem ją... niedawno. -
Dobry Boże, czyżby zaledwie wczoraj? - Przebywam
w Londynie od kilku dni, ale byłem dość zajęty.
- Na to wygląda - stwierdziła Augusta cierpko. -
Kto to jest?
- Lady Victoria Fontaine.
- Vixen? Złowiłeś Vixen?
Nawet lady Drewsbury się zdziwiła.
- Cicho, Christopherze. Wspomniałeś o księciu
Jerzym. Będzie obecny na ślubie?
- Tak. Udostępni nam Opactwo Westminsterskie.
- W takim razie przyjdziemy. To kwestia honoru.
Sinclair złożył jej głęboki ukłon.
- Dziękuję, babciu. - Gdy się wyprostował, już
zniknęła w pokoju. - I tyle jeśli chodzi o rodzinne
pojednanie.
- A czego siÄ™ spodziewaÅ‚eÅ›? W ciÄ…gu piÄ™ciu lat na­
pisaÅ‚eÅ› do nas z dziesięć razy. Kiedy nawet nie raczy­
łeś się pojawić na pogrzebie Thomasa... my... ona...
45
- Nie wiedziałem, że został zamordowany.
PrzeklÄ…Å‚ siÄ™ w duchu. KÅ‚amstwo przyszÅ‚o mu zu­
pełnie bez wysiłku. Aatwiej niż prawda.
Skoro wojna siÄ™ skoÅ„czyÅ‚a, powinien móc wy­
znać rodzinie, gdzie się podziewał po wyjezdzie
z Anglii. Tylko Thomas znal prawdÄ™. Gdy Sin
otrząsnął się po jego śmierci, przysiągł sobie, że nic
im nie powie, póki nie będzie absolutnie pewny, że
nie ucierpiÄ… z powodu tego, co robiÅ‚ w Europie. Li­
czyło się wyłącznie ich bezpieczeństwo, do diaska
z jego reputacjÄ….
- Odwiedzisz nas jutro? - zapytał Christopher,
odprowadzajÄ…c go do frontowych drzwi.
- Nie wiem. Mieszkam w Graf ton House. Przyjdz
do mnie, jeśli chcesz. I jeśli babcia ci pozwoli.
Kit się naburmuszył.
- Mam dwadzieścia lat. Robię, co mi się podoba.
Sinclair położył dłoń na jego ramieniu.
- Nie zawiedz jej. JesteÅ› dla niej wszystkim.
- Znam swoje obowiązki - odparł brat posępnie. -
Babcia jedynie pragnie, żebyś ty wypełniał swoje.
- Jak my wszyscy - skwitował z cynicznym
uśmiechem.
Lucy sięgnęła po drugie ciastko.
-  Co ja o nim wiem?" To, co wszyscy.
Victoria siedziała na sofie i bawiła się filiżanką.
- Usłyszałaś coś nowego w ciągu ostatnich dni?
Zerknęła na wysoki zegar dziadka stojący w rogu
pokoju. Lord Althorpe umówiÅ‚ siÄ™ z niÄ… na spotka­
nie. Dochodziło południe, a jego jeszcze nie było.
Oczywiście wcale się nie denerwowała. Nawet za-
46
prosiła przyjaciółki, sądząc, że markiz się nie zjawi. Jej
dłonie same zaczęły się splatać i rozplatać. Popatrzyła
na nie gniewnie. Przecież jest całkiem spokojna.
Lucy strząsnęła okruszki z sukni.
- Podobno Marley strasznie siÄ™ upiÅ‚ po wieczo­
rze u Frantonów i do dziś nie wytrzezwiał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl
  •  

    Powered by WordPress dla [Nie kocha siÄ™ ojca ani matki ani żony ani dzieca, lecz kocha siÄ™ przyjemne uczucia, które w nas wzbudzajÄ…]. • Design by Free WordPress Themes.